sobota, 1 marca 2014

Ciechan Porter 22


Portera 22% z Ciechana jeszcze nie przyszło mi pić, dlatego dość ochoczo po niego sięgnąłem na półkę. W sumie z chęcią sięgam po każde piwo, którego nie piłem, więc wstęp jest bez sensu. 
Bardzo żałuję że nie udało mi się próbować słabszej wersji tegoż piwa, które to ostatecznie Ciechan przestał produkować, a którego produkcję przeniesiono do browaru Lwówek. Piłem tego z Lwówka (KLIK), receptura niby pozostała taka sama, ale wiadomo że piwo samo w sobie identyczne w smaku nie pozostanie.
Bardzo ładna etykieta, taka standardowa jaką widzimy przy innych piwach z Ciechanowa, jednak kolorystyka sprawia że się wyróżnia. Ładnie sparowane złoto i czerń, naprawdę ciekawie współgrają, dzięki czemu samo piwo się lepiej, konkretniej prezentuje.




Specyfikacja
Rodzaj: porter bałtycki
Ekstrakt. 22%, alk. obj. 9%

Wygląd.
Z wyglądu porter jak każdy inny. Nieprzejrzysty (no, pod światło delikatne rubinowe refleksy), czarny, a piana to nic szczególnego. Ciemnobeżowa, średniopęcherzykowa, i dość szybko opadająca. Producent zapewnia z tyłu etykiety że "to może być najlepszy porter, jaki piłeś w życiu. Ciemny, mocny, klarowny, z kremową pianką, która pozostaje do końca. Tak doskonały, że nie potrzebuje ulepszeń". Ciekawe, rzekoma kremowa pianka zniknęła po kilkunastu sekundach, zatem czy można wierzyć pozostałym proroctwom ?

Zapach.
Czekolada. Ciemna, gorzka czekolada, taka z zawartością 90% kakaa z Wawela, to jest chyba najwyraźniejszy aromat, po ogrzaniu aromaty kawy i oczywiście palonego słodu, ale to w tle. Po samym zapachu tez można powiedzieć że to piwo jest dość mocne, bo ma też takie delikatne aromaty czerwonego, wytrawnego wina.

Smak.
Celowo nie czytałem żadnych recenzji żeby się nie sugerować, zawsze tak robię przy porterach. Niestety, nie wiem czy taki miał być zabieg, ale bardzo przeszkadzała mi kwaskowatość. No dramat, pierwsze co czuć to ten 'kwoch' przykrywający pozostałe aromaty. Dałem mu przynajmniej z 10 minut na ogrzanie, bo trochę zaburzało to poczucie smaku. Niestety to nic nie dało, bo dalej było kwaśne, ale coś więcej można  było już powiedzieć. Poza wspomnianym wyżej odczuciem przede wszystkim kawa, takie mocne espresso, bardzo mocno palony karmel i znowu ta nutka wytrawnego, czerwonego wina. Jakby ktoś mi powiedział że to jest zmieszany porter z winem to byłbym skłonny uwierzyć. I alkohol dość słabo zamaskowany,  przeszkadzający (raz mnie dość konkretnie wykrzywiło).

Ogólna ocena.
Zawiodłem się, bo to był pierwszy porter który mi nie smakował wcale. Dopiłem go bo co, miałem wylać ? Trochę żal. Aż tak zły nie był, nieraz piło się gorsze. Ogólnie bez szału. I na dodatek dostałem po nim czkawki. Przypadeg ? Nie sondze. Do widzenia porterku z Ciechana, żegnamy się na zawsze !

Ocena 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz