czwartek, 8 września 2016

Piwowarstwo domowe: Oatmeal Vanilla Raspberry & Pineapple Milk IPA


Brzmi śmiesznie, co nie? Co mnie w ogóle skusiło żeby zrobić takiego wydziwianego potworka to sam nie wiem. Nie powiem że skłoniło mnie do tego Omnipollo, bo Milkshake piłem raz w życiu i był bardzo przeciętny (nie było to świeże piwo). Ostatnio robiłem sporo piw powiedzmy 'klasycznych'. A że jak już jechać po bandzie - to konkretnie.



Zamysł był taki: dużo ciała, dużo mętności, spora słodycz kontrowana solidną goryczką, a do całości owoce. Czyli takie mocno nachmielone smoothie z procentami i gazem.


Zatem podstawą całości miała być IPA. Szczodrze nachmielona zarówno a goryczkę, jak i na aromat. Pierwszy raz korzystałem z chmielu Enigma, który alfakwasów posiada ponad 17. Czyli sporo. Nieduża jego ilość, w połączeniu z Amarillo, Cascade i Citrą miała odpowiadać za goryczkę na poziomie 80 IBU, oraz niezwykle bogaty chmielowy aromat. A na Aromat w ostatnich minutach gotowania dodałem jeszcze doskonałego Mosaica, który znalazł także swoje miejsce przy przelewaniu na cichą gdzie dorzuciłem go kolejne 75g w towarzystwie 25g Citry która została z gotowania. Czyli jak tak sobie patrzę na zapiski, to w sumie poszło 250g chmielu. Nieźle.


Aby dodać trochę ciała dodałem pół kilo płatków owsianych. Liczyłem na to że podniosą nieco pełnię piwa, i fajnie zgrają się ze słodkim finiszem wynikającym z użycia laktozy. Jej poszło 600g, co daje w sumie 11% całego zasypu. Sporo, ale przy zacieraniu na wytrawnie będzie to odpowiednia ilość.


Wanilia. Tutaj miałem dylemat. No bo jak ją dodać, żeby było czuć. Patrząc na moje doświadczenie z grodziskim, gdzie eksperymentalne 6l przelałem na 2 laski wanilii to z efektu byłem zadowolony bardzo. Tam to był już istny budyń. żeby jednak nie przedobrzyć, to tutaj na większą ilość użyłem 4 lasek, wcześniej leżakując ją w słoiczku z whisky. Całość miałem plan dodać na cichą.


Owoce. Tutaj zaczęły się problemy.
Pierwszym był ich wybór. Ich jest przecież tyle, że ciężko się na cokolwiek zdecydować. Mimo wszystko stwierdziłem że fajnie jakby takie piwo miało delikatny różowy kolor, więc mogłem wybrać pomiędzy malinami a truskawkami. Finalnie wygrały maliny, które stwierdziłem że uzupełnię ananasem. A teraz druga część zastanawiania się: jak je dodać?
Na cichą.
Ale jak zdezynfekować?
Spośród wielu pomysłów, zdecydowałem się na dodanie ich zamrożonych. Chłód zabije część bakterii, i mam nadzieję że nie spowoduje infekcji. Z tym że maliny wrzuciłem w całości, a ananasa pokroiłem w kostkę, zamroziłem, i przed dodaniem zblendowałem aby zrobić puree. Takie działanie zdecydowanie odda więcej niżbym dodał go w kawałkach.


Drożdże to raczej oczywistość. Safale US-05 poradzą sobie dobrze bo są neutralne. A w tym piwie chodzi o coś innego niż o drożdżowe posmaki.

 

Warto zaznaczyć, iż fermentacje ciche były dwie. Pierwsza z owocami, a druga z chmielem. Owoce mają w sobie sporo cukrów, więc trzeba dać drożdżom możliwość dojedzenia tego co jest, a później dopiero dodać chmiel który nie uleci.


Tak jak wspominałem, ponieważ miałem plan dodać laktozę, to piwo zacierałem w nieco niższej temperaturze, aby uzyskać większą wytrawność. Plus owoce, które dadzą drożdżom dodatkowe cukry na deser.
Warzenie przebiegło niezwykle płynnie i sprawnie, więc nie ma co się zagłębiać w proces.



Butelkowanie przysporzyło sporo problemów. Owocom trzeba dać czas żeby dofermentowały. Przez to dałem mniej cukru na nagazowanie, a kilka dni po zabutelkowaniu musiałem już powoli spuszczać nadmiar gazu, bo bałem się przegazowania i granatów.

Efekt końcowy


To co zrobił Mosaic w połączeniu z owocami to się nie mieści w głowie. Piwo nie pachnie jak piwo, tutaj się tyle dzieje że ciężko to wręcz opisać. Białe owoce tropikalne, cytrusy, tak fajnie łączą się z malinami i subtelnym ananasem że już sam aromat jest taki że można tylko wąchać. W smaku przewidywalnie, dominują maliny, jednak całości towarzyszy bardzo fajna goryczka: intensywna, ale szybka. Enigma zdała egzamin, i w przyszłości na pewno będę jeszcze z niej korzystał. Mało czuć za to wanilii i laktozy. Laktozy zawsze można dowalić więcej, jednak nie wiem czy dorzucenie większej ilości wanilii wniosłoby lepszy efekt. Tutaj tyle się dzieje, że chyba jej jakoś bardzo nie potrzeba.

Wnioski:


- Jak dodajemy owoce, to mądrze przemyślmy ich ilości. Kilo malin to zdecydowanie za dużo. Przynajmniej jeśli miałem zamiar zrobić ipę z owocami, a nie friut ipę. Piwo miało być różowiutkie a wyszło czerwone jak diabeł. W tle za to jest ananas, który zostawił przyjemną kwaskowatą nutę. Na następny raz dam przynajmniej połowę tego, lub nawet 250g na sam minimalny kolorek. No i na smak, gdyż piwo przy butelkowaniu smakowało jak fruit ale. Chyba że patrzyłbym na nie jako na fruit ipę, to wtedy zdecydowanie nie ma nic do zarzucenia. 

- Jak dodajemy owoce, to dajmy im czas. Ja niestety stwierdziłem że 10 dni to wystarczająco. Nie. Fermentacja cały czas się działa, i przedwczesne przelanie piwa na drugą cichą i późniejsze butelkowanie sprawiło iż butelki po kilku dniach musiałem zacząć odgazowywać. Bałem się iż będę miał granaty, więc trzeba było odpowiednio wcześnie reagować. Dodatkowo prze takie ilości owoców, i pomimo dodatku laktozy piwo odfermentowało z 15 do 4. Więc niemało.

- Jak dodajemy wanilię, to tylko wanilię. A nie na spółkę z chmielem, gdyż ten opadając ją przykryje i nie będzie czuć jej nic a nic. W moim przypadku tak było. Zrobiłem eksperyment, bo 3 ostatnie litry w czasie butelkowania potraktowałem łyżeczką ekstraktu waniliowego aby podbić jej obecność. Niestety to za mało żeby w tak bogatym aromatycznie piwie uzyskać jakiś efekt.

Piwo na pewno powtórzę. Mosaic zrobił niesamowitą robotę, i wraz z owocami stworzył genialny aromat. Na pewno więcej dałbym płatków owsianych, przynajmniej kilo. Na pewno więcej laktozy, gdyż jej praktycznie nie czuć. Tak samo wanilii, lecz z niej chyba całkowicie zrezygnuję. Nachmielę słabiej na goryczkę, a skupię się na aromacie, gdzie dodam podobne ilości Mosaica, tym razem może w towarzystwie innego chmielu aby sprawdzić efekt. Jednak generalnie rzecz biorąc: pomimo tego wszystkiego to jest chyba moje najlepsze piwo do tej pory. Tak bardzo niestandardowe i smaczne że aż sam sobie się dziwię że zrobiłem je własnoręcznie. Zdecydowanie do powtórzenia...


... chociażby w dużym browarze!

W ramach akcji Cracow Beer Academy moje piwo otrzymało możliwość uwarzenia na dużą skalę. W Szczyrzycu, pod patronatem Łukasza Gustkiewicza z browaru Piwowarownia, oraz chłopaków ze Świata Piwa (Kraków, Karmelicka 51) pewnego dnia moja ipa powstała w ilości prawie 2000L. Sto razy więcej niż wersja domowa. Niestety trzeba było wprowadzić pewne korekty w recepturze, związane z kosztami dodatków (kto normalny próbuje załatwić 60kg miąższu z ananasa w sezonie stricte nieananasowym), ale trudno. Sama możliwość uwarzenia piwa na mojej własnej (co prawda nieskomplikowanej, ale mimo wszystko autorskiej) recepturze sprawiła że jarałem się jak olimpijski znicz na stadionie. Jedno z marzeń odhaczone :)


Jak wyszło - to już wam przyjdzie ocenić!






 Zrzut receptury z Brewer's Friend:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz