wtorek, 12 lipca 2016

Jak zrobić piwo IV: Przygotowanie butelek do rozlewu



Butelkowanie jest etapem kończącym i ostatecznym. Po tym następuje kilkutygodniowe oczekiwanie: piwo musi się doleżeć, doklarować i nagazować. Ten etap, pomimo że praktycznie jest naszą ostateczną ingerencją w gotowe piwo, należy przeprowadzić skrupulatnie i konsekwentnie się do niego przygotować. Ponieważ widzę masę zapytań na różnego rodzaju forach i grupach, postanowiłem opisać całość.


Ja postaram się to opisać w taki sposób, jaki sam robię. Do tej pory jestem po 17 warkach, i nie zdarzyło mi się aby piwa w jakikolwiek sposób, z różnych butelek jakoś się od siebie różniły. Przykładam do tego dosyć dużą wagę, i wydaje mi się że jeśli ktoś zabiera się za warzenie, i poświęca temu procesowi dużo czasu, powinien także przyłożyć się do tej kwestii. Dobra, wystarczy wstępu, czas na konkrety.

Butelki czyścić i dezynfekować trzeba, i od tego nie ma odwrotu. Piwo po fermentacji, nawet kiedy nie widać widocznych czynników dalej żyje. Widać to chociażby po tym, że jak dodajemy do butelek cukru i piwo kapslujemy to resztki drożdży zjadają cukier i w taki sposób piwo się nagazowywuje. Oznacza to, że jeśli zjadają cukier, to zjedzą także inne rzeczy które do naszej butelki mogą się dostać. Piwo łatwo zakazić, nie ma co się tym przesadnie martwić, jednak przestrzegać czystości trzeba. Jak raz zepsujesz piwo to później widmo zakażenia będzie się ciągnęło. Bardziej psychicznie, no ale wiemy jak jest.

Jakie butelki się nadają?


Każda butelka się nadaje. Brązowa, zielona, przezroczysta, piwowarstwo domowe to jest dowolność. Kapslownica poradzi sobie ze wszystkim. Ja sam staram się butelkować głównie w butelki typu vichy (takie do których piwo wlewa większość browarów, np Pinta) ponieważ ten typ butelek mnie się najbardziej podoba. Jeśli chodzi o 0,33 to już jest dowolność, chociaż ja akurat mam możliwość pozyskiwania dużej ilości pustych butelek z Pracowni Piwa, i małe zawsze wlewam w nie.
Unikam butelek koncernów i wszelakich butelek z wytłoczeniami i znakami na stałe. Z tym że jest to wyłącznie moje własne widzimisię, niż zalecenie, bo sam oczywiście robić to możesz.

Jakie butelki się nie nadają?


Najważniejsze! Jeśli na dnie widzisz wyraźną pleśń - odpuść sobie i wywal ją do kosza. Szkoda zachodu. pozbycie się tego dziadostwa zajmuje trochę czasu, a czas przy czyszczeniu butelek jest kluczowy. Szkoda zachodu.

Takie, które są zakręcane. No chyba że skombinujesz sobie zakręcane kapsle to po problemie.


Skąd brać butelki?


Do zabutelkowania przeciętnej domowej warki piwa, czyli 20L będziesz potrzebował około 40 butelek półlitrowych. Jeśli sam nie spijasz na tyle piwa aby samemu je nagromadzić, to prostym rozwiązaniem będzie pogadanie z jakimś pobliskim barem, multitapem, sklepem lub po prostu ze znajomymi. U nich często butelek schodzi masa, więc nazbierasz je w trymiga. Tak samo możesz zaalarmować znajomych aby po wypiciu piwa butelki nie wywalali a zostawiali je dla dla Ciebie. Później taką butelkę (już zapełnioną twoim piwem) możesz im zwrócić.

Pozbywanie się etykiet


Problem niezwykle popularny. Tutaj wszystko zależy od tego, czy Tobie etykieta jest potrzebna czy nie. No bo jeśli takowej potrzebujesz to pasowałoby się z nią delikatnie obchodzić. Są dwa typy etykiet: takie które schodzą samoistnie po namoczeniu w wodzie, i takie które schodzą pod wysoką temperaturą. Różnica jest znacząca. Ten pierwszy typ to nic trudnego, wrzucasz do wiadra, wanny itp, czegokolwiek z ciepłą wodą, moczysz pół godziny i później butelki są czyściutkie. 
Do tych drugich musisz po prostu nalać wrzątku, który sprawi że klej stanie się miękki, i pozwoli na odklejenie etykietki. Po około 30 sekundach od wlania wrzątku możesz się za to zabierać (plus jest taki że od razu sobie wyparzasz butelkę, o czym później). Jednak często w butelkach tego typu na etykiecie pozostaje warstwa owego kleju, który wygląda paskudnie. Taki klej również dzieli się na dwa typy: taki który zdrapiesz zmywakiem kuchennym, i takie którego nie zdrapiesz zmywakiem kuchennym. Na ten drugi typ jest jednak mega proste rozwiązanie, na które trafiłem jakiś czas temu gdzieś w internecie. Musisz cały ten klej posmarować olejem kuchennym. Tak, olejem. Takim zwykłym, olejem do smażenia. Tak się składa iż rozpuszcza on związki w tym kleju, dzięki czemu po nasmarowaniu butelki, i odstawieniu na jakieś 15 minut drapak kuchenny z odrobiną płynu do naczyń doskonale sobie z takim 'rozmokniętym' klejem poradzi. Fajny sposób, bo nie musisz wywalać do kosza sprawnych butelek, które po prostu wyglądają nieatrakcyjnie.

Czyszczenie


Łatwo zadbać o butelkę dużo wcześniej. Już po opróżnieniu piwa, warto butelkę przepłukać pod kranem dwa razy. Za pierwszym razem wylecą resztki drożdży i osad, za drugim razem butelka będzie już praktycznie czysta, i możesz wtedy ją spokojnie odstawić do szafy aby czekała na zabutelkowanie.

Dla tych co się boją zakażeń, polecam przyjąć moją taktykę ich wyparzania. Przeważnie wszystkie butelki staram się wyparzyć wrzątkiem. Wtedy mam 100% pewności że nic się w nich nie zalęgnie. Wtedy takie buteleczki ładuję w karton, i przed samym butelkowaniem przepłukuję je w OXI lub pirosiarczanie. Ogólnie przed butelkowaniem wypada je przepłukać w jednym z tych środków, gdyż jak wiemy strzeżonego pan Bóg strzeże.

Jest jeszcze taktyka wyprażania ich w piekarniku, z tym że ja osobiście korzystałem z niej tylko raz, i ponieważ wyparzam wrzątkiem to się w to nie bawię.


Bawię się za to we wstępne mycie butelek w zmywarce. Przed samym rozlewem wkładam je do zmywarki i ustawiam na największą możliwą temperaturę. Dzięki temu wyglądają one jakby dopiero co wyjechały z fabryki. Wysoka temperatura dodatkowo powybija jakieś resztki zarazków. Trzeba pamiętać jeszcze koniecznie o późniejszym przepłukaniu środkiem sterylizującym, ponieważ myją się one w detergentach. Tego chyba nie muszę przypominać.

Kapsle


Wiem że wiele osób tego nie robi, jednak mimo wszystko warto poświęcić kilka dodatkowych minut na wysterylizowanie kapsli. Jak? Klasycznie: wrzątek + OXI/pirosiarczan. Chwilę sobie to razem poleży, i później myk na sitko do osuszenia. Później kapsle są piękne i gotowe.

_________________________

To chyba byłoby na tyle. Jak widać, nie jest to szalenie trudne, a warto się przyłożyć do tego procesu gdyż jest to ostatni etap ingerencji w nasz wywar. A właściwie to chodzi o to, żeby w nasze piwo nie ingerować ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz