środa, 3 lutego 2016

Naparbier: Avant-Garde 2015 (Brandy BA)


Mało się pije piw z Hiszpanii. Nie chodzi o to że jest ich mało, co po prostu w naszym kraju nie sprowadza się ich dużych ilości, takich jak na przykład piw z UK czy Belgii. Jednak jeśli już coś ciekawego się pojawi, to warto nabyć. Szczególnie jeśli okaże się że jest to barley wine leżakowany w beczkach po brandy, który totalnie urywa dupsko.




Seria Avant Garde to piwa ciekawe, specjalne. Powstały do tej pory dwa style: barley wine i dubbel. Obie wersje bw były leżakowane w beczkach po mocniejszych rzeczach, natomiast dubble to z tego co udało mi się wyczytać to wersje 'suche'. BW z 2013 roku spoczywała w beczce po czerwonym winie, natomiast to co ja mam okazję próbować to wersja leżakowana w beczce po brandy.
Jedziemy!



Avant Garde Barley Wine
Barley Wine (BA Brady)
alk. 12% obj.

Już przy nalewaniu widać że kolor to przykładny barli łajn. Bardzo ciemny rubin, dodatkowo uzupełniony świetnie budującą się i zbitą pianą, która świetnie zdobi ścianki szkła i bardzo wolno opada.



Aromat? Świetny! Pachnie przesłodko i gęsto. od razu wiemy że mamy do czynienia z alkoholowym mocarzem w postaci wina jęczmiennego. Nietrudno wyczuć jest całą masę przypiekanego karmelu, słodkich daktyli, trochę rodzynek, miodu gryczanego, i beczki. Beczka jest bardzo ładna: udaje mi się odróżnić wanilię, mokre drewno, oraz aromaty suszonych owoców, co raczej jest słusznym tropem jeśli chodzi o aromaty brandy. Nastawia nas to na niezwykle mocne, oraz słodkie piwo. Dla mnie tylko na plus.
Fantastyczny i niezwykle złożony zapach, ostatni raz coś podobnego czułem w Xyauyu Kentucky. Jeden z lepszych, i najbardziej kompleksowych aromatów jakie do tej pory przyszło mi wąchać ever!

Pierwszy łyk, no i się zdziwiłem, bo wcale nie jest tak słodkie, jakbym się tego mógł spodziewać. Ale to nie znaczy że jest źle, bo jest to alkohol doskonały. W smaku prym wiodą główne suszone owoce: rodzynki i daktyle, a karmelowe ciało jest likierowym uzupełnieniem. Ulepkowatość jest dodatkowo skontrowana właśnie beczkowymi posmakami, odczucie mokrego drewna wnosi subtelną taniniczność, fajnie pozostającą a gardle. Goryczki chmielowej nie ma żadnej, chociaż mam wrażenie że pozostaje delikatna ziołowość. Piwo jednocześnie jest słodkie, ale i wytrawne, przedziwne uczucie. Całości towarzyszy jednak taki dziwny posmak przypalanki, jakby troszeczkę popiołowości, lub posmaków tytoniu. Alkohol jest, owszem, trudno żeby przy 12% nie był wyczuwalny. Jednak nie jest to taki typowo piwny charakter procentów, a raczej owej beczki. Myślę że to głównie zasługa brandy, alkohol jest taki szlachetny, trochę szorstki, i niezwykle przyjemny. Niektórym to może przeszkadzać, tym bardziej że najdłużej na języku pozostaje mi właśnie owy skrobiący posmak mokrego, nasączonego destylatem drewna. Jednak dla mnie to świetna sprawa. Pychotka!


9,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz