środa, 23 września 2015

Zrób to sam: Porterówka


Nadchodzi zima (na razie to jesień), czyli okres chłodnych dni, grubych kurtek i wzmożonej ilości ciepła w kaloryferach. Jest jednak sposób, aby w te dni pokusić się na coś, co potrafi lepiej rozgrzać. Nie bez powodu górale sączą herbatę z prądem, ma to na celu oczywisty zabieg rozgrzania się od wewnątrz. Jeśli kochasz piwo, to picie innych alkoholi może niekoniecznie sprawiać frajdę (tak jak to bywa na przykład w moim przypadku). A co gdyby zrobić sobie nalewkę, na bazie swojego ulubionego napoju? Na przykład naszego skarbu narodowego w postaci portera bałtyckiego?


Swoją pierwszą porterówkę zrobiłem w sumie przez przypadek. Znalazłem w internecie przepis, i stwierdziłem że czemu by nie spróbować. Dotyczy to piwa, które kocham, więc czemu nie?
Porterówkę polecałbym wykonać już teraz, póki pogoda jeszcze nie jest najgorsza. Ma to na celu przegryzienie się wszystkich składników. W tym przypadku dłuższe poleżakowanie całości będzie wyłącznie plusowało. Alkohol nie będzie tak agresywny, a przyprawy również lepiej będą ze sobą współgrały.
Całość jest szalenie prosta do zrobienia, nie potrzeba do niego także jakiegoś specjalnego sprzętu poza tym co każdy z nas posiada w domu. Wykonanie nie kosztuje także fortuny. 

Co potrzebne?

Ja pokażę przepis bardzo podstawowy, czyli składniki które mogą być, oraz przedstawię kilka składników, które pojawić się mogą. Do tej pory robiłem już 5 różnych wersji, i każda smakowała inaczej.



1. Porter bałtycki - 1 litr

Jaki konkretnie - wasz wybór. Wybierzcie swój ulubiony, a jeśli nie macie takowego to polecam porter z browaru Fortuna. Kilka razy go używałem i jestem bardzo zadowolony (w końcu to jeden z najlepszych w naszym kraju!)


2. Spirytus - 200ml

Tutaj też sprawa jest indywidualna, w jakich proporcjach chcecie mieszać ze sobą piwo i spirytus. Porterówka z mojego przepisu jest raczej "lekka". Na litr piwa ja dodaję 200ml spirytusu. Podbije to woltaż trunku, ale nie zrobi z niego prawdziwej siekiery. Moim zdaniem to powinna być nalewka.

3. Cukier - 100g

Kolejna rzecz niezwykle zależna od różnych przepisów. Ilość cukru sprawi że wyjdzie wam albo wyraźnie alkoholowy napój, albo słodki ulepek. Ja preferuję porterówkę słodką, więc cukru dodaję więcej. Jednak warto samemu bawić się proporcjami, dawać go różne ilości, i oceniać później rezultaty.

Podobnie zamiast zwykłego cukru można dodać cukru waniliowego. Ja zawsze dosypuję jedną małą torebkę dla smaku, lub używam własnoręcznie zrobionego cukru waniliowego (do drobnego cukru wrzucasz 4 laski wanilii przekrojonej na pół, całość trzymasz w szczelnie zamkniętym pojemniku, co tydzień mieszasz i voilla, po około miesiącu masz świetny cukier waniliowy).

Całość zamiast cukru możesz także słodzić miodem. Nigdy z tego nie korzystałem, ale podejrzewam że dwie duże łyżki by spokojnie wystarczyły.

4. Dodatki

Prawdziwe pole do popisu. Zawsze korzystam z czegoś innego, aby przekonać się co jak działa. Do tej pory korzystałem z następujących dodatków:

- Cynamon - zarówno do ciepłego wywaru jak i do buteleczki na leżakowanie. Cynamon jest bardzo intensywny więc jeśli chciałbyś dorzucić do butelek, polecam dawać 1/3 lub nawet 1/4 całej laski;

- Wanilia - wykorzystanie podobnie jak cynamon, z tym że wanilii trzeba dać więcej, nawet 2 przekrojone laski;

- Kawa - ja robiłem mocny ekstrakt i wlewałem do całości przed butelkowaniem;

- Skórka z pomarańczy - użyłem jej pierwszy raz, jeszcze nie wiem jakie wniesie posmaki;

A reszta to już tylko i wyłącznie wasza wyobraźnia!


Przepis


1. Podgrzej piwo w garnku. Ważne jest samo podgrzanie do jakichś 60°C i nie pozwolenie aby zaczęło się gotować.


 2. Dodaj cukier, cukier waniliowy, oraz dodatki. Mieszaj bardzo ostrożnie, nie chcesz żeby całość się wzburzyła i wylądowała na piecu.




3. Po rozmieszaniu dodatków odstaw całość do przestygnięcia. W międzyczasie możesz przygotować sobie butelki. Ja korzystam zazwyczaj z małych, 200ml buteleczek po różnych trunkach. Takie są fajniejsze i mobilniejsze, nikt jednorazowo nie będzie pił pół litra porterówki. Jednak w co nalejesz - Twoja sprawa.



4. Kiedy "brzeczka" przestygnie wlewamy spirytus, mieszamy, i przelewamy do butelek. Jeśli są jakieś części stałe to można przecedzić, jednak nie jest to konieczne. Tak jak wspominałem wcześniej, do samej butelki również można dorzucić co niego.




5. Czekamy.

Do picia nadawało się będzie już po tygodniu, jednak zalecam nie pić tak świeżego. Z czasem trunek tylko i wyłącznie zyska, a w zimę będzie doskonałym polepszaczem humoru i rozgrzewaczem ciała

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz