piątek, 17 lipca 2015

Wrężel, Rye IPA & Double Witbier



Piwna rewolucja w Polsce pociągnęła za sobą wysyp nowych browarów. Nie powinno zatem dziwić, że czasem po jakimś czasie człowiek dowiaduje się o kolejnych kontraktowacach. Podobnie było z Wrężelem, który co prawda aż tak nowym graczem na rynku nie jest, ale do tej pory ich piw nie miałem okazji pić. Owszem, próbowałem aipę, (jeszcze ze starą etykietą), no i później długo długo nic. Ostatnio zobaczyłem na półce sklepowej ich dwa nowe piwa: Żytnią ipę, czyli styl który bardzo lubię, oraz podwójnego witbiera, który zwrócił moją uwagę niesamowicie oczojebną etykietką. To wystarczyło abym władował oba egzemplarze do koszyka.



Na początek parę słów o samym browarze.
Na rynku istnieją już od prawie roku, i w życie wprowadzają swoje autorskie receptury. Do tej pory ich dorobek wygląda naprawdę konkretnie, doszukałem się 13 różnych piw, co daje nam w przeliczeniu nowe piwo co 28 dni. Tempo bardzo dobre. Kontraktowo warzą w browarze Zarzecze.


RIPA
Rye IPA
15,5°Blg, alk. 6,4% obj

Mętne, lekko opalizujące, z niezłą pianą. Klasycznie.

Nieźle! Aromaty chmielowe zdecydowanie stanowią największą cześć aromatu. Wyróżniają się przede wszystkim aromaty owoców tropikalnych, w tym przypadku prym wiedzie słodki ananas, mango, oraz... morela, choć bardzo tropikalna nie jest. Lekko z tyłu schowana solidna baza słodowa, ze zdecydowanie wyczuwalnym sporym żytnim, zbożowym akcentem, oraz minimalnym karmelem. Nie brakuje mu niczego, choć jeśli już miałbym się czepiać, to jedynie do intensywności aromatu. Mógłby być mocniejszy, ale i tak jest fajnie.


Żytnia baza obfita w aromacie, w smaku już tak bardzo wyraźna nie jest. Szczerze powiedziawszy, gdybym nie wiedział, iż w składzie jest sporo żyta, nie wyczułbym go. To w sumie największy mankament. Poza tym- same plusy. Jak na ipę przystało, jest chmiel. Podobnie jak w aromacie, prym wiodą owoce tropikalne. Przyjemna goryczka, jest dosyć szybko kontrowana sporą bazą, z bardzo delikatnym, karmelowym smaczkiem. Jest on o tyle zgrabnie ukryty, iż piwo nie zapowiadało się (po kolorze) na takie doznania smakowe. Ale to dobrze, na języku nie zostaje żadna zbędna goryczka. Tylko taka szlachetna: mocna, choć krótka. Piwo się pije dosyć przyjemnie, tym bardziej, że nagazowanie jest w punkt. Fajnie orzeźwia, chce się brać kolejny łyk. Pijalność level 10000

Gdybym miał kolejną butelkę pod ręką, bez zastanowienia bym ją otworzył. Można przy nim spokojnie spędzić cały wieczór.

8/10


DW
Double Witbier
16,5°Blg, alk. 5,9% obj.

Trochę jaśniejszy od poprzednika, dalej bardzo ładnie się prezentuje.

Aromat dosyć dziwny. Przy witbierze oczekuje się przede wszystkim aromatów skórki pomarańczy, lekkiej pszenicznej nuty, oraz ogólnego rześkiego charakteru. Natomiast tutaj tego nie ma. Piwo pachnie, jak nachmielony po amerykańsku... pilsner. Autentycznie, chmielowość jest wysoka, aczkolwiek przypomina właśnie te czeskie odmiany zielonej przyprawy. Pewnie spory wpływ ma na to użyty w głównej mierze słoweński chmiel Styrian Goldings. Trochę z tyłu przyczaja się delikatny pszeniczny aromat, oraz minimalna dawka kolendry, oraz cytrusowej skórki.

O ile aromat mógł zawodzić, to smakuje już fajnie. Piwo jest dosyć pełne, i tutaj pszenicę już czuć wyraźnie. Lekko stłumione w aromacie dodatki w postaci skórek cytrusów, curacao oraz kolendry są również wyraźne. Lekko dają o sobie znać, i nie są przesadzone. Piwo jest ogólnie minimalnie słodkie, z wyraźną, aczkolwiek słabą goryczką. Dobrze się je pije, było moim asystentem przy przelewaniu na cichą mojego domowego american pale ale, i swoją rolę (ugaszenie pragnienia) spełniło doskonale.
Można się doczepić że nie w stylu. No i co z tego że trochę nie w stylu, skoro jest dobre?

7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz