piątek, 1 maja 2015

Craft pack #1


Postanowiłem zacząć ładować niektóre degustacje w paczki. Od jakiegoś czasu zdarza się że trochę recenzji mi zalega, postanowiłem zacząć łączyć je aby przystępniej się czytało. Krótkie recenzje, bez zbędnego rozwodzenia się.



Porter Cieszyński
Bracki browar Zamkowy w Cieszynie

Wszyscy podejrzewali że będzie to kopia porteru żywieckiego. Że to niby to samo piwo, warzone w tym samym miejscu, tyle że rebrandowane. No nie do końca, bo piwa te różnią się chociażby ekstraktem, który w tym przypadku jest wyższy.
No i po zapachu już widzę, że to nie jest totalnie to samo piwo. Aromat jest strasznie agresywny, a konkretniej to agresywny jest alkohol, który bije mnie niemiłosiernie w nos rozpuszczalnikiem. Z tyłu gdzies przewija się wanilia i czekolada, jednak to tylko tło. Boję się próbować.
Przewidywanie: spirytus. Poziom alkoholu zabija, tego piwa nie da się normalnie pić. Natomiast szukając pozytywów, jest sporo słodkiej czekolady, i wanilii. Myślę, że po jakimś roku kiedy alkohol się ułoży, to może być dobre piwo. Jednak na ten moment tragedia.

2/10


Azacca Single Hop IPA
Doctor Brew

Miałem nie kupować więcej piw od doktorów, jednak kiedy zrobili single hopa na nowym chmielu Azacca, postanowiłem zaryzykować. A, w końcu to single hop, można się przekonać o całej palecie tegoż zielonego dodatku. No i co się okazało?
Aromat to totalna porażka. Pomieszanie kukurydzianego dms-u, z mokrą szmatą, oraz jakby wywietrzałym zapachem chmielu. Dramat.
Skoro to już tak śmierdziało, to i smakować nie może. Ale mimo wszystko nie ma aż takiej tragedii. Fakt, dms jest obecny, jednak szczerze mówiąc bez wąchania dało by się spokojnie wypić. Przynajmniej tak się wydaje. Po chwili jednak dopada nas gorycz, jak po przegryzieniu antybiotyku, która za wszelką cenę nie chce się skończyć i okrutnie zalega. 3 łyki i do zlewu.

2/10


West Coast IPA Equinox
Widawa

Wojtek Frączyk z Widawy wykonał piwo w jakże znanym stylu india pale ale, z tym że ten w wersji west coast. Oznacza to bardzo dużo chmielu, i utrzymanie piwa w wytrawnym klimacie. Dodatkowo jest on na jednym rodzaju chmielu Exuinox.
Ananas, mango, marakuja, i troszkę cytrusów. Pachnie to ładnie, ale mam wrażenie jakbym wąchał z zamkniętego pojemnika, bo nie jest mega intensywnie.
Wysycenie średnie, goryczka wysoka, ale krótka i bardzo grejpfrutowa. Jest rześko, ale w moim odczuciu także troszkę wodniście. Jeśli w smaku miałbym szukać owoców, to najbliżej jest do grejpfruta, czyli nie jest jakoś przebogato. Ipa zdecydowanie w wytrawnym klimacie, jednak potecjał chmielu nie został według mnie wykorzystany.

6,5/10


Eurydyka
Olimp

Na to piwo szczerze mówiąc nie liczyłem kompletnie. Bitter jest nudnym stylem, i żartuje się, że ludziom którzy go lubią, nie należy ufać. Niemniej dodatek ziół sprawił, że Olimpową propozycję zakupiłem.
Aromat od samego początku atakuje nos bardzo gładkim, i wyraźnym aromatem masełka. No niestety, diacetyl jest obecny i nie moge udawać że go nie ma. Jest za to również trochę karmelków, przypiekanych tostów oraz ziołowości, która ten aromat ratuje.
Kurczę, gdyby nie ten nieszczęsny diacetyl to piwo miałoby potencjał. Wszystko tutaj gra, jest słodki karmelkowy posmak, jest lekkie wysycenie i spora pijalność, przyprawy również nie są przegięte, tylko kurde to masło...
Słyszałem za to, iż to piwo z beczki na festiwalu w Warszawie było bardzo dobre. Co zatem poszło nie tak, że do butelek wdarła się trefna wersja?

4/10


M16
Kraftwerk

Kraftwerk natomiast proponuje nam amerykańską ipę, z tym że z dodatkiem trawy cytrynowej. Fakt, w aromacie jest ona wyczuwalna i wyraźna, podobnie jak spora dawka cytrusów, szkoda tylko że to wszystko miesza się z aromatem mokrej, starej szmaty. Nie jest to nachalne, aczkolwiek trochę przeszkadza.
W smaku natomiast jest gorzko, idzie to w stronę cytrusów, limonki, oraz ciągle wyraźniej trawy cytrynowej. Piwo jest dosyć wysoko nasycone, co fajnie się komponuje z całkiem sporą pełnią tego trunku. Przy ogrzaniu uaktywnia się lekko alkohol, który dodatkowo potęguje goryczkę. Generalnie nie jest źle, aczkolwiek szmaciany posmak cały czas jest lekko obecny w smaku

5,5/10


Citra Imperial IPA
Birbant

Po bardzo dobrym india pale ale, Birbanty postanowiły podbić ekstrakt, i zrobić single hopa na Citrze. Miałem obawy jak tylko jedna odmiana chmielu zadziała na wzmocnioną wersję ipy, jednak na szczęście się nie zawiodłem.
W aromacie przede wszystkim spora dawka dojrzałych cytrusów. Zaraz za nimi daje się wyczuć ogólny ciężar piwa, jednak w postaci sporej podbudowy słodowej, a nie alkoholu. Bardzo fajnie, aczkolwiek nie jakoś mega intesywnie.
W smaku jest również książkowo: spora pełnia, i początkowo duża goryczka szybko przechodzi w gładki, cytrusowy finisz. Piwo jest dosyć oleiste, i gładkie, dobrze się pije. Alkohol fajnie ukryty, uaktywnia się dopiero przy ogrzaniu, wraz z goryczką, które to w parze zaczynają szczypać w gardło.
Bardzo fajne piwo, tyle że strasznie jednowymiarowe. Niemniej smaczne, bardzo gładko wchodzi.

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz