piątek, 29 maja 2015

Birbant,: Belgian Blonde, Old Ale



Chłopaki z Birbanta postanowili troszkę odskoczyć od rynku przesiąkniętego amerykańskimi chmielami, i uwarzyli coś totalnie bez takowych dodatków. O ile jedno z nich, jest zrobione w dosyć popularny belgijskim stylu blonde, to drugie jednak jest czymś mało popularnym.


Blonde to belgijski styl, który charakteryzuje się bardzo bogatym, fenolowym aromatem pochodzącym od drożdży, który wzbogaca piwo w całą masę ciekawych zapachów, na przykład wyraźne są estrowe aromaty bananów, oraz chakterystyczna ostra nuta, przypominająca pieprz, tudzież przyprawy. Piwa te mają zazwyczaj około 6% alkoholu, aczkolwiek zdarzają się również mocniejsze wersje. 

Natomiast drugie, to piwo w brytyjskim stylu old ale. Jak go sklasyfikować? Powiedziałbym, że jest to piwo bardziej treściwe od strong bittera, czyli będzie utrzymane w mocno karmelowy, słodowym klimacie, oraz z podwyższoną zawartością alkoholu. Powinno być pełne, treściwe, ze sporą owocowością.
Będzie to moje pierwsze spotkanie z tym stylem, obym go polubił, bo zapowiada się fajnie.


Belgian Blonde

Barwa to czyste złoto, dosyć zmętnione, czyste złoto. Piana nie jest najwyższa, aczkolwiek bardzo dobrze się prezentuje w szkle ze złotą obwódką.


Aromat to zdecydowana przewaga drożdży, które zdecydowanie robią tutaj robotę. Piwo już dzięki temu sprawia wrażenie naprawdę dobrego Belga, a nie zapominajmy ze to nie wszystko. Po chwili do nosa docierają fenole, goździk oraz lekki banan, zaraz dołączają się przyprawy, oraz bardzo wyraźna nuta moreli. Kurcze, w sumie bardzo klasycznie, ale i cholernie stylowo i fajnie.


No no, na pierwsze wrażenie wydaje się naprawdę niezłe. Pierwszy łyk przenosi nas na pola z jęczmieniem i pszenicą, ciało jest naprawdę spore, i sprawia wrażenie piwa sytego. W przełyku oprócz chmielowej goryczki, jest delikatne skrobanie przypraw (w moim odczuciu jakby goździk). Alkohol jest wyczuwalny, szczególnie na finiszu, jednak jakoś mi to do tego piwa naprawdę pasuje. Podoba mi się posmak moreli, który towarzyszy cały czas.
Przy całkowitym ogrzaniu, piwo staje się bardziej alkoholowe, i bardziej pikantne. Jak dla mnie trochę za bardzo, ciepłej końcówki już nie byłem w stanie dopić.
Leżkowanie może mieć sens. Wydaje mi się, że nawet 2-3 miesiące zrobiłyby swoje.

6/10


Old Ale

Ciemnobrunatny kolor, bardzo lekko zmętniony, z niedużą, szybko opadającą pianą. 


Aromat zdominowany przez owocowo-przyprawowe estry. Bardzo intensywnie czuć przede wszystkim daktyle i rodzynki, w tle lekko podgniły banan oraz spora dawka słodyczy. Najbliżej temu do biszkoptów oraz karmelu. Mam wrażenie że pojawia się lekka wędzonka, może wpływ na to miały płatki dębowe, które również przyciągnęły ze sobą aromat mokrego drewna. Jedno jest pewne na ten moment: będzie słodko.


Obawiałem się, że piwo będzie trochę zamulające. Na szczęście udało się uniknąć tego efektu. Smak jest odbiciem aromatu, gdyż tak jak przewidywałem, piwo jest baaardzo słodkie. Słodkie na sposób karmelu, którego jest tutaj dosyć sporo, dominuje on nad owocowością, jednak przy ogrzaniu rodzynki i daktyle o sobie przypominają. Goryczka chmielowa tutaj praktycznie nie występuje. I dobrze, bo tak jak jest obecnie mi odpowiada. Wysycenie niskie, wspomaga pijalność, która przy woltażu powyżej 7% nie jest dobrą oznaką dla poziomu upijania.
Poprawne, smaczne piwo. Dla osób które słodyczy w piwie nie tolerują, może się pod koniec wydać trochę za bardzo mulące, ja jednak to akceptuję
Kurczę, wersja lana z pompy to musi być dopiero petarda. Kiedyś chyba była sprzedawana w takiej formie na którymś z niedawnych festowali. Mam nadzieję, że uda mi się ją jeszcze kiedyś gdzieś dorwać.


7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz