poniedziałek, 2 marca 2015

George! Mikkeller


Zagranica zagranicą, dużo się słyszy, mało próbuje. Jednak kiedy dociera nowa dostawa do ulubionego sklepu nie można przejść obojętnie. Szczególnie obok imperialnego stouta, który na wszechmocnym ratebeer.com ma 100/100. Ladies and gentlemen, i present you... George!



George którego akurat ja mam, jest podstawową wersją wszystkich innych bardziej zaawansowanych Georgów. Właśnie tę wersję wlewano do różnych beczek, między innymi po calvadosie, koniaku czy bourbonie, i dzięki temu uzyskano nieco inne odmiany, i wyciągnięto inne profile z tej wersji. Ciekawym pomysłem byłoby zrobienia testu, z każda z tych wersji, żeby wyciągnąć niuanse. Pomysł może i ciekawy, ale i kosztowny, gdyż jak wiemy wersje wzbogacone o leżakowanie kosztują miliony monet. Jednak jeśli portfel masz pełny, to możesz spokojnie przeznaczyć trochę hajsów na te cuda, i raczej na pewno nie będziesz zawiedziony.


George
Mikkeller
Russian Imperial Stout
alc. 12,12% obj.


Słodki Panie, jakież to jest gęste. Bije na głowę wszystkie inne imperialne stouty jakie w życiu piłem. Generalnie w teksturze to chyba wszystkie piwa, niekoniecznie wyłącznie risy. Śliczna, wysoka, ciemna piana której nieśpieszno opadać.

Aromat jest przecudowny. Cała masa ziaren kawy i kakao, wanilia, srogo przypalone słody, deserowa oraz słodka czekolada, i aromat szlachetnego alkoholu. Pomimo braku leżakowania tego trunku w beczce po szlachetniejszym trunku, wydaje mi się że pojawia się także aromat mokrego drewna. Zamiast powietrza mógłbym wąchać w kółko ten aromat.


Nie no, to jest aż nienormalnie, i nieprzyzwoicie gęste. Wykleja całe usta, pozostawiając długi, długi, bardzo długi posmak mocnej, świeżo zmielonej kawy. Jak na moje odczucie jest spora goryczka, palona ale i częściowo alkoholowa, jednak ciężko o jej brak w 12 procentowym piwie. Wbrew pozorom wysoki alkohol jest tylko atutem, bo nie wychyla się, i nie bije od razu w mordę swoją mocą, tylko wyrażnie, aczkolwiek subtelnie zaznacza swoją obecność. Generalnie to wyczuć można tutaj wszystko to, co dobry ris posiadać powinien. Wielka chochla zmielonej kawy, sto kilo kakaa, roztopiona gorzka czekolada, trufle, każdy znajdzie coś dla siebie. Ciekawe jest to, że na początku wydawało mi się, że George jest piwem wytrawnym, jednak wraz ze wzrostem temperatury rośnie... słodycz (teraz to już dosłownie trufle w alkoholu). Autentycznie, możliwe także że kubki smakowe się przyzwyczaiły, możliwy jest oczywiście odbiór piwa.

Niesamowite, genialne, niezwykle pełne, i ultra degustacyjne piwo. Czy to był najlepszy imperialny stout w mojej dotychczasowej karierze? Raczej nie, ale zdecydowanie zmieścił się w top 3, to pewne.

9,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz