środa, 25 marca 2015

Far Skyline, Buxton Brewery


O stylu berliner weisse wiemy tak naprawdę bardzo mało. Mało także piw z tego ciekawego stylu jest w naszym kraju dostępnych, więc jeśli coś się pojawia, to od razu ładuję do torby. Tak właśnie zrobiłem z Far Skyline z Buxton Brewery, który nie jest klasycznym przykładem tego stylu.


Na początek może kilka słów o nim. Jak sama nazwa wskazuje, jest to styl pochodzący ze stolicy naszych zachodnich sąsiadów. Produkowany od 1873, z różnymi przestojami i przebrandowaniami w browarze Kindl, który był głównym producentem tegoż trunku.
Jest to piwo pszeniczne, i lekkie, z tym że całkiem inne niż klasyczne pszeniczniaki.
Jest cholernie kwaśne.
Nie jest to w tym piwie absolutnie wadą. Sam zasyp, który w większej mierze jest zasypem składającym się z pszenicy, już wprowadza do piwa lekki kwasek, jednak to zadanie brzeczki dzikimi drożdżami (Lactobacillus delbruckii) wprowadza doń ostry, kwaskowy charakter. Piwo jest bardzo lekkie, alkohol nie przekracza w nim 4%, więc jest trunkiem który fantastycznie nadaje się do wypicia w upalny dzień, na ugaszenie pragnienia.

Powstają także wersje berlinera weisse, do których dolewa się soku. Piwo dla niektórych może być przesadnie kwaśnie, więc dodanie soku owocowego już w browarze sprawia, że staje się mniej 'natarczywy'.

To co ja dziś opisuję, jest jeszcze inną wariacją. Angielski Buxton zrobił wersję, która jest także konkretnie nachmielona. Tak na sucho, to wydaje mi się to mega odświeżającym pomysłem, szczególnie że na dworze oficjalnie pojawiła się wiosna, a słońce wywindowało temperaturę powyżej drugiej dziesiątki w skali. Piwo powinno być jednocześnie kwaskowe, jak i ekstremalnie cytrusowe (przynajmniej tak mi się wydaje).


Far skyline
dry hopped Berliner Weisse
alk. 4,9% obj.

Klasycznie zmętniona pszenica, z tym, że kompletnie bez piany (początkowo była półcentymetrowa, po minucie już bez śladu).

Cytrusowa świeżość! Aromat jest bardzo przyjemny, na pierwszym planie już czuć z jak bardzo kwaśnym piwem będziemy mieli do czynienia. Czuć sporą dawkę pszenicy, która mieszając się z amerykańskimi chmielami wyciąga aromaty w piwie przeze mnie do tej pory niespotykane: białe winogrona, oraz agrest. Cytrusy są obecne, jednak wcześniej wymienione białe owoce wiodą prym. Niezwykle ciekawie i intrygująco.

Ojoj pierwszy łyk i już wiem że mamy konkret. Kwaskowatość dla osoby niezorientowanej w temacie będzie jak zmieszanie kwasku cytrynowego w małej ilości wody. Może skręcić mordę. Jednak ma to w sobie niesamowicie duży urok. Pierwszy, najbardziej kwaśny łyk szybko przechodzi w gładki, cytrusowo- cierpki finisz. Chmiele zrobiły tutaj fajną robotę, co wpłynęło w smaku na wrażenie wgryzania się w białego grejpfruta czy limonkę. Chmielowa goryczka praktycznie nie występuje, piwo jest gładkie, i niesamowicie pijalne. Jeśli odpowiadają Ci kwasiżury, to propozycja dla Ciebie.


Muszę przyznać że mocno chmielony berliner mnie urzekł. Dawno nie próbowałem piwa, które by sprawiło mi taką chęć brania kolejnego łyku. Jestem w stanie stwierdzić, że było to najbardziej odświeżające i zaspokajające piwo jakie w życiu piłem. Polecam bez endu.

8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz