Chyba powoli podłapuję zajawkę na piwa leżakowane w beczkach. Wydają się one o niebo ciekawsze niż klasyczne, z prostego względu: ingerencję w gotowy produkt. Przetrzymanie piwa w beczce po innym mocnym i szlachetnym trunku wyciąga z bazy interesujące efekty. Jednak jak się sprawa będzie miała, jeśli ciemne i mocne piwo zostało przytrzymane w opakowaniu po bimbrze z wytłoczyn i resztek winogron? Chodziło mi o grappę, of course.
Była tego piwa także podstawowa wersja, która notabene nie wydała mi się ciekawsza od tej, więc jej nie kupiłem. Spodziewam się, że efekt beczkowości będzie osiągnięty tak czy siak, pytanie tylko jest, czy na plus czy na minus?
Spaghetti Western Grappa Barrel Aged
Imperial Stout Grappa BA
Brewfist
alk. 8,7% obj.
Ciemnobrązowe, prawie czarne, z dosyć sporą pianą (jakby przegazowane). W sumie spoko.
Nigdy grappy nie miałem okazji kosztować, jednak aromat beczki po tym trunku jest wyczuwalny momentalnie. Winogrona zdecydowanie dominują nad całością, zdecydowanie przykrywając palone, czekoladowe oraz kawowe posmaki. Wyczuwam także lekki kwasek, najprawdopodobniej pochodzący od użycia ciemnych słodów, jednak możliwe że owa grappa także podziałała.
Pierwszy łyk, pierwsze wrażenia: niesamowicie wysoka paloność. Kwaskowy aromat to zwiastował, i dobrze to zinterpretowałem, gdyż dosłownie smakuje jak ultra delikatny 'sour'. Niemniej pali solidnie, na szczęście wyłącznie od ciemnych słodów, niż alkoholu. Jednak nie jestem fanem takowej przypalanki. Goryczka spora, zdecydowanie zalegająca i nieprzyjemna, bardziej (uwaga, zaskoczenie) palona niż chmielowa, aczkolwiek i takie akcenty się pojawiają. Pojawia się sporo owoców podobnych do tych, które mają w zwyczaju występować w koźlakach, czyli wszelkiej maści rodzynki, daktyle oraz suszone śliwki. Jedna rzecz tutaj totalnie nie pasuje: wysycenie jak w coca coli. Strasznie nagazowane, mam wrażenie że aż sztucznie, co generalnie sprawia że pijalność jest słaba. Ris niekoniecznie powinien być pijalny, jednak to nagazowanie sprawia że nie chce się sięgać po kolejny łyk, kiedy czujesz jeszcze niezbyt przyjemny, i zalegający łyk poprzedni.
Blee. Ledwo 8,7% alkoholu, a mam wrażenie jakby miało z dwa razy tyle. Ciężkie, okrutnie przypalone, a grappa wyciągnęła dziwne, nieprzyjemne posmaki. Nigdy więcej.
4,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz