czwartek, 25 grudnia 2014

Gwiazdor


Etap, kiedy z głośników rozgłośni radiowych dobijać się zaczął szmer wszystkich świątecznych piosenek już dawno za nami. Ania Szarmach i George Michael do tej pory zaśpiewali chyba z pińcet razy, a All i want for christmas słyszałem czterokrotnie więcej. Jednak w końcu nadszedł ten magiczny, świąteczny czas, aby wypocząć, spędzić go z rodziną, pojeść dobre rzeczy oraz... wypić świąteczne piwa! Na pierwszy ogień Gwiazdor.


Nie no, picie świątecznych piw przed świętami uznaję troszkę na mały faux pas. Możesz mówić jak bardzo dziwny i przywiązany do klasyki jestem, ale cały miesiąc powstrzymywałem się, aby nie odpalić żadnego z nich wcześniej. Jakoś ma to dla mnie pewne małe, symboliczne znaczenie.


Browar Gościszewo jakiś czas temu przebrandowało się, tzn całkowicie zmieniło wygląd swoich etykiet. Zamiast trochę znikających w tłumie innych butelek, pojawiły się nowe, jak dla mnie lepsze. Każda z nich przedstawia inną postać. Również osoby odpowiedzialne za nowe produkty się zmieniły. Teraz prym głównego piwowara wiedzie Michał Saks, znany dotychczas z AleBrowaru, który notabene w gościszewskim browarze warzy kontraktowo swoje piwa. Spodobało mu się tam aż tak, że postanowiono podjąć głębszą współpracę. Mi, póki co nie było dane pić od nich żadnego piwa, pewnie trochę przez pryzmat innych nowości, które pojawiają się szybko na rynku. Dziś się to zmieni.

Kupiłem sobie nowe, świąteczne szkło. Piękne jest.

Gwiazdor jest piwem świątecznym. Nawet każde dziecko rzewnie przebierając nogami i spodziewając się prezentów by powiedziało że na etykiecie widzi Świętego Mikołaja.
Skład również nastawia nas na sporą słodycz. Widnieje tam wanilia, imbir, cynamon oraz gałka muszkatołowa. Lubię słodkie piwa, więc też zaczynam przebierać nogami.


Gwiazdor
Browar Gościszewo
Christmas Ale
16° Blg, alk. 6,2% obj.

Nalewa się z ogromną pianą, gęsta jak broda mikołaja, i już na tym etapie wiem, że szybko nie opadnie. Kolor to klasyczny, nieprzejrzysty stout.

Aromat nie zwiastuje piwa świątecznego doładowanego przyprawami. Po pierwszym niuchu powiedziałbym że to milk stout, z dodatkiem wanilii. Pachnie słodko, a aromat utożsamiłbym chyba najbliżej z ptasim mleczkiem.


Pierwszy łyk, i już wiem, ze stoutowe aromaty zdominowały to piwo. Jest gęste, treściwe, i palone, jak to bywa w tym stylu. Jest kakao, jest słaba kawa rozpuszczalna oraz deserowa czekolada. Słodkie, ale także lekko kwaskowe. Wysycenie średnie, idące w stronę niskiego. Goryczka bardzo nikła, i szybko znika. Przyprawy nie są tak bardzo wyczuwalne, aczkolwiek z czasem dochodzi do głosu delikatny cynamon, i gałka muszkatołowa. Wydaje mi się, że w tle majaczy gdzieś imbir, na granicy autosugestii.
Po ogrzaniu kwasek, paloność i wanilia wychodzą na pierwszy plan.
A piana dalej się trzyma, i pięknie zdobi szkło!


Kurczę, nastawiłem się na buchnięcie przyprawami, a ich nie dostałem. Ale tak na serio: czy to źle? W sumie nie. Gwiazdor okazał się pysznym piwem, pomimo tego że przyprawy są tylko tłem dla przyjemnych, palonych posmaków. Jak dla mnie bomba!

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz