piątek, 5 grudnia 2014

Campfire stout


Do amerykańskich browarów nie jestem jakoś szczególnie przekonany. Wynika to pewnie z tego, że mało ich wypustów na naszym rynku. Jak wiemy USA piwem rzemieślniczym stoi, jednak zapotrzebowanie na ich piwo, nie pozwala wysyłać ich smakołyków na cały świat. Szkoda, bo wielki odsetek najlepszych piw pochodzi właśnie ze Stanów Zjednoczonych Ameryki północnej. Jednak czasem coś do nas przywędruje, jak na przykład Campfire Stout z High Water Brewing.


Nie dziwne jest, że o tym browarze z Kalifornii wcześniej nic nie słyszałem. Na około 3000 browarów jakie się w Stanach znajdują, kojarzę może z 10, to wszystko. Może wziąłem je troszkę w ciemno, jednak nie ma póki co wieszać nań kotów.

Jak sami zaznaczają, jest to ich najlepiej sprzedające się piwo. Podejrzewam zatem że w tym przypadku megalomania nie jest przesadzona, i można im w ciemno zaufać.


Campfire Stout
Stout
High Water Brewing
alk. 6,5% obj.
38 IBU

Nieprzejrzyście czarny, z kozacką, drobnopęcherzykową pianą.

Ja już czułem po nalaniu. Aromat jest orgią dla nosa i balsamem dla detektorów węchu. Ilość zapachów, jakie z czasem idzie tutaj wychwycić jest pozwalająca. Oprócz czekolady i kakaa, można lekkim zaciągnięciem się wychwycić pianki marshmallows, prażony słonecznik, troszkę jagód, krakersy, biszkopty, a po czasie wanilia staje się aromatem dominującym. Generalnie to piwo może być przykładem napoju w którym każdy wyczuje coś innego. Jest po ogrzaniu pewien aromat, który ja utożsamiam z zapachem mojej domowej porterówki z dodatkiem wanilii.


Smak kontynuuje doznania smakowe. Na samym początku delikatny kwasek, jaki to przystoi ciemnym piwom. Zaraz po nim słodki posmak mlecznej czekolady, kakaa z mlekiem oraz wanilii. Pamiętacie taki syrop czekoladowy w tubce z Nesquick'a? Dokładnie taki aromat idzie tutaj uświadczyć. Goryczka na poziomie średnim, i jest nie tyle chmielowa, co pochodzi głównie z ciemnych i palonych słodów. Piwo może nie należy do tych najgęstszych, jednak słabe wysycenie sprawia że jest bardzo pijalne.


To była zwykła wersja, a z tego co wyguglowałem to istnieje także barrel aged, czyli opcja przeleżakowana w beczkach po bourbonie i brandy. O ile podstawowy stout był tak genialny, jaki dopiero może być jego starszy brat po przejściach?

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz