Pracownia Piwa w butelkach, fajnie nie? Tym razem nie taka zwykła Pracownia, bo w kooperacji. Ale już z kim, dowiecie się z dalszej części wpisu.
Piwo swoją nazwą nawiązuje do dzielnicy Krakowa, Nowej Huty, gdzie znajduje się pewien sklep (dokładniej to na ulicy Kocmyrzowskiej). Nie jest to sklep przypadkowy, choć pierwsze wrażenie kiedy do niego wejdziemy takie może być. Wygląda jak zwykły spożywczak, jednak jedna półka zupełnie nie przypomina zwykłej, sklepowej półki. Znajdziemy tak ogromny wybór piwa rzemieślniczego zarówno polskiego, jak i zagranicznego. Właścicielem jest pewnien pan Andrzej, który jest także piwowarem domowym. Teraz już wszystko wiecie, także nie powinien dziwić fakt, dlaczego piwo jest w stylu 'nowohucki golden ale'.
Jak widać etykieta wyraźnie odbiega od tych dotychczas znanych z piw Pracowni. Ale czy to źle? Jak dla mnie nie, bo wygląda kozacko. Także na koszulkach, które dostępne były w szalonych ilościach, a mianowicie 3 sztuk.
A dlaczego w nazwie znajduje się odnośnik oraz liczba 54? Już tłumaczę. 22 lipca 1954, uważa się za oficjalną dzień otwarcia Huty imienia Tadeusza Sendzimira. W tym samym dniu produkcję rozpoczęły elektrownia, aglomerownia i kotłownia. Co warte zaznaczenia, obecnie krakowska huta jest jedynym w Polsce producentem blachy, której grubość wynosi mniej niż 6 mm.
(dane z wikipedii)
Huta '54
Pracownia Piwa & Sklepik z piwem
Nowohucki golden ale
12° Plato, alk. 4,7% obj.
30 IBU
Pomarańczowy kolor, lekkie zmętnienie i fajna, ładnie rosnąca śnieżnobiała piana.
Zapach wyraźnie informuje nas o zasypie słodu pilzneńskiego. Wyraźny, słodowy aromat, z owocami w tle, z których ja najbardziej wyczuwam morele, i suszone pomarańcze. Chyba wyczuwam lekki, bardzo leciutki diacetyl, ale mogę się mylić (ale nie jestem pewny że to na 100% jest masełko). Generalnie póki co jest całkiem miło.
Piwo jest smaczne. Na pierwszym planie owocowa słodycz, w moim odczuciu dalej morelowa. Trochę z tyłu delikatnie pogrywają sobie cytrusy, oraz dosyć konkretna goryczka. Konkretna, nie znaczy przytłaczająca, bo szybko przechodzi w łagodny, słodowy finisz. Ogólnie mówiąc piwo jest gładziutkie i pijalne, również z powodu niezbyt dużego nasycenia, które tylko potęguje efekt.
Założeniem najwyraźniej nie było dowalenie chmieli żeby zrobić z niego sałatkę cytrusową, i dobrze, bo efekt jest zadowalający. Dobrze zbalansowane, i mega sesyjne piwko. Myślę, że eksperyment się udał, zatem: panie Andrzeju, czekamy na więcej!
7,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz