poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Tap House czyli Pracownia Piwa i przyjaciele


Tym razem nie będzie przydługiego wpisu, będą same konkrety. Ostatnimi czasy, Kraków zaczyna rosnąć w piwną siłę. Fakt, że jest kilka multitapów, będących na rynku od paru lat, ale powstawać zaczyna coraz więcej nowych lokali. Jakiś czas temu otwarto browar restauracyjny T.E.A. Time Brewpub, autorski bar Pinty, a w miniony weekend właśnie Tap House.



Usytuowany w bardzo konkretnym miejscu, bo w kamienicy na ulicy Św. Jana 30, czyli praktycznie w bezpośrednim kontakcie z krakowskim rynkiem. Warto wiedzieć, że w tym budynku nazwanym "Kamienica pod pawiem" dawniej znajdowała się warzelnia. Przypadek?



Sam lokal z zewnątrz kompletnie nie zwraca uwagi. Jestem zdania, że gdybym nie wiedział, że znajduje się w tym miejscu, to przechodząc bym go nie zauważył. Z miejscem zaznajamia nas dopiero grafika na drzwiach w przejściu, w którym straszy pan wystawia na sprzedaż (swoje?) obrazy. Klimat jak jasna cholera.


Pomieszczenie wybrali dość ciekawe, jednak jak dla mnie mogłoby być więcej miejsc siedzących. Podobnie mogłaby być zamontowana klimatyzacja, lub wiatraki. Jednak to był dopiero pierwszy dzień. Wiem jak bardzo Pracownia chciała otworzyć ten lokal, a z tego co się dowiedziałem od współtwórcy Pracowni i Tap House, czyli Tomka Rogaczewskiego, otwarcie które finalnie nastąpiło w piątek, mogło nie nastąpić. Włożyli dużo siebie w to miejsce, i kiedy będzie dopracowane, będzie hitem.


A co tam leją? Jestem zdania że magię. Wchodzę, a tam 18 kranów. ŁAŁ. 18 kranów, na każdym coś innego, na każdym Pracownia Piwa. Robi wrażenie. Podobnie jak ceny. Wielki plus za nie robienie klienta w bambuko, gdzie za 0,3l płaci się złotówkę czy dwie mniej niż za 0,5l. Tutaj za 200ml płacimy do 5zł (oba Mr. Hardy chyba po 8, co zrozumiałe), a za 400 8-10zł (nie licząc potworów 9,5%)


Jak sugeruje nazwa, będą tam piwa nie tylko podkrakowskiego browaru. O ile było mi wiadomo, SzałPiw przywiózł beczkę Flandersa, jednak nie widziałem jej na liście. Pewnie podpięli, jak skończyło się coś z aktualnych. Z czasem będą także piwka od AleBrowaru, Pinty czy Widawy.


Długi bar, dużo klientów, i przede wszystkim dużo obsługi. Dobrze że pracują tam ludzie, którzy się na piwie znają. Wśród nich był między innymi Michał, młodsza połowa Szlakiem Piwa Blog. Cała obsługa uwijała się w konkretnym tempie, co przy dość sporej ilości ludzi, mogło dać w tyłek.

Na koniec kilka szortów.

Huncwot made my day, absolutnie najlepsza amerykańska IPA na rynku.

Mr. Hard - tak mocno likierowego i pełnego piwa jeszcze nie piłem.

Smoked Cracow by Night. Jako ostentacyjny przeciwnik grodziskim, to piwo kupiło mnie w całości. Czuć wędzenie, ale idące bardziej w drewno i słody, niż szynkę. Spróbowane z polecenia smaki-piwa.pl . Nie musisz mi zwracać pieniędzy ;)

Starsza połowa Szlakiem Piwa Blog, czyli Łukasz bardzo sympatyczna, jeszcze raz dzięki za dotrzymanie towarzystwa samotnemu blogerowi, który tak bardzo nie umie robić zdjęć.

Rysunki na ścianach: cudo! Chciałbym chociaż jeden z nich u siebie na ścianie.

I na koniec hasło przewodnie tamtego wieczoru: może i nie było klimatyzacji, ale był klimat!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz