środa, 30 lipca 2014

Metropolis



Czemu Cię to piwo tak bardzo boli? Potrafisz zrobić lepsze? Proszę bardzo, go on.

Sporo złego się naczytałem o Metropolis. W internecie hejt polał się po całości. Że masło, że siarka, że słabe, że zlew wypił, itp. itd. Biorę sobie takie opinie do serca, tym bardziej od innych blogerów, którzy (niektórzy) znają się pewnie na piwie trochę lepiej niż ja. Jestem jednak zdania, że butelki i beczki się różnią, i to sporo. Czasem to samo piwo smakuje zgoła inaczej, tak samo niektóre warki w różnych miastach także smakują różnie.
Miejmy też na uwadze, że jest to ich pierwsze piwo. Chwila musi minąć, zanim nauczą się obsługiwać poważny sprzęt, a pierwszy wypust jest jedynie przetarciem. Dajmy szansę, a nie skreślajmy na wejściu


Kim jest browar Raduga? Piwowarzy domowi, warzący kontraktowo. Zaskoczenia to już nie budzi, mamy coraz więcej takich browarów, które udostępniają swoje placówki dla kontraktowców. W tym przypadku jest to Witnica, która otworzyła swoje drzwi dla Andrzeja Kiryziuka oraz Rafała Gawrysia, wspieranych przez Anię Zachorską. Słyszymy Witnica, czujemy diacetyl. Instynktownie tak jest, a nie powinno, bo przecież tam warzy też Birbant, u którego masełka nigdy nie udało mi się wyczuć. Jednak nie wrzucajmy ich od razu do jednego worka.

Samo logo kojarzy mi się z logiem z filmu 'Wielki Gatsby' (2013). No dosłownie, pierwszy raz zobaczyłem, od razu mi się nasunęło. Za to etykieta przedstawia scenę z filmu z 1927 roku, o tym samym tytule. Jednak dla mnie, nasuwa się skojarzenie ze steampunkiem. I kolory, i czcionka przenoszą mnie w wyimaginowany, zardzewiały, ale zarazem technologicznie zaawansowany świat.



Metropolis
American India Pale Ale
14,1° Plato, alk. 5,7% obj.
60 IBU

Solidnie zmętnione, chyba trochę za bardzo przypominające wajcena. Z taką pianą można się pomylić. Na szczęście zapach szybko rozwiewa wątpliwości.


Pachnie ładnie amerykańcami. Owoce idą głównie w grejpfruta i mango, pojawia się też lekkie masełko, oraz nieznaczny zapach bandaży.

A w smaku wcale płytkie nie jest. Grejpfrut dalej mocno się trzyma, zdecydowanie dominując. Piwo jest dosyć słodkie, karmelowe, ale nie mulące. Sporo żywicy, a goryczka początkowo ogromna, w kilka sekund zmywa się, pozostawiając gładki, cytrusowy finisz. Czuć gęstość, coś jakby zasyp w głównej mierze stanowiło żyto. Alkohol całkowicie niewyczuwalny. Co prawda masełko jest dalej, i nie da się go ignorować, ale jakoś nie przeszkadza aż nadto. Średnie wysycenie fajnie musuje, ale dosyć mocno się odbija.


Zdecydowanie nie można powiedzieć że to piwo jest niepijalne. Może pod koniec pojawiła się leciutka (ale to arcyleciutka) siarka, ale to nie jest zły debiut. Dużo mamy teraz AIPA na rynku, a to jako pierwszą warkę można uznać za sukces. Nie bądźmy negatywnie nastawieni do każdego pierwszego piwa, z każdego nowego browaru, nie wszyscy od razu uwarzą coś niesamowitego. A o ile mi wiadomo, powtórzyć genialną warkę domową w browarze, jest wyzwaniem. Trzymam kciuki za kolejne piwka!

7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz