wtorek, 8 lipca 2014

Małe rzeczy które zabijają


Ta czapa piany w tle jest zrobiona tylko i wyłącznie z piwa. Neguję wszelakie argumenty, że to ubite białka jaj czy bita śmietana. Jak powstała, dowiesz się w dalszej części wpisu.




Coś o samym browarze. Na ich stronie wyczytałem, że założycielami są dwaj utalentowani piwowarzy domowi. Klasyka. Pierwsze piwo uwarzyli niedawno, bo w 2013 roku. Pewnie zastanawiacie się dlaczego swój browar nazwali "dziwaczna broda". Well, picture says more than words.

Zdjęcie z ich fanpejdża
Dziś spróbuję "little things that kill", czyli konkretnie nachmielone, lekkie i orzeźwiające india pale ale.
Ponieważ ma tylko 3,9 % alkoholu, powinien być naprawdę fajną, i sesyjną odmianą ipy na ciepłe dni.
A etykieta to swoją drogą małe dzieło sztuki, pomimo że jakoś specjalnie nie przepadam za czaszkowymi klimatami.


Little Things That Kill
Session IPA
alk. 3,8% obj.

Oj, przy otwieraniu piana dziwnie szybko poszła pod kapsel. Czyżby gushing? Nie ryzykuję, otwieram nad zlewem.
To była dobra decyzja, bo szybko wystrzeliło z butelki. Spędziłem trochę czasu nad nalewaniem, i zrobiłem to jak z prawdziwym pilsem, bo na 7 razy. Dzięki temu otrzymałem kozacką pianę. Samo piwo konkretnie mętne, o pomarańczowym odcieniu.


Pachnie ładnie cytrusami, ale zapach już uwydatnia bardzo solidne chmielenie. Spodziewam się niemałej goryczki, pomimo tak niskiej ilości alkoholu.

Nie mogłem się napić od razu, bo kot przyniósł mi do domu mysz. Nie takiego prezentu się spodziewałem, bo zazwyczaj były zdechłe jaszczurki. Zanim wyciągnąłem skubańca zza kaloryfera, piwo zdążyło się już trochę ogrzać.
Pierwsze co przykuło moją uwagę to wodnistość. Strasznie wodniste, smakuje jakbyście wzięli jakąś ipę, i zmieszali na pół z wodą. Jest sporo mango, jest sporo cytrusów, i wydaje mi się że także coś kwaskowatego, jakby agrest. Goryczka spodziewalnie wysoka, ale finisz jest ultra szybki, i łagodny. To solidne nachmielenie naprawdę mi odpowiada, ale z czasem piwo idzie bardziej w stronę słodowości. Fajne jest to, że tego alkoholu jest tak mało, bo piwo jest strasznie sesyjne, i naprawdę szybko znika ze szklanki. Bardzo orzeźwiające piwo, pomimo tej lekkiej wodnistości. Można by śmiało wychylić więcej niż cztery. 


Może jest małą rzeczą, ale zdecydowanie potrafiłoby zabić. Szczególnie w większych ilościach, bo naprawdę dobrze 'wchodzi'. Bardzo fajne piwo, daję okejkę.

Ocena
7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz