środa, 2 lipca 2014

B.Day 2.0 by AleBrowar, Pinta & Piwoteka Narodowa


Mleczny przewrót powstał jako prezent na drugi urodziny AleBrowaru, który uwarzono wspólnie z Pintą, oraz Piwoteką Narodową. Długo nie było wiadomo, w jakim stylu będzie tylko nowe piwo. Z początku myślałem że będzie to Russian Imperial Stout, przynajmniej tak podejrzewałem po wcześniej wrzuconych zdjęciach ciemnych, palonych słodów i ziarnach ekwadorskiego kakaowca. Później podano oficjalnie, że będzie to podwójny czekoladowy mleczny stout. Jakoś bardzo nie rozpaczałem, że to jednak nie będzie ris.



Premierę miał we Wrocławiu, i tam pierwszy raz się w nim zakochałem. Zresztą nie tylko ja, bo moja dziewczyna również, później prosząc mnie żebym kupił jej kilka(naście) butelek. Jednak wiedząc, że jest edycja limitowana, załapałem się tylko na ostatnie dwie. Smutek wielki.


Co mnie wtedy zaskoczyło to fakt, że piwo jest tak gładkie, i zarazem tak pełne. Było w nim tyle przeróżnych smaków, i picie go wtedy pierwszy raz było tak fajne, że później jeszcze kilka razy (w innych miejscach) ponownie go nabywałem.
Cały proces warzenia, i kilka słów od twórców można sobie zobaczyć tutaj.


Przewrót Mleczny
Double Chocolate Milk Stout
Ekstrakt 16°Plato, alk. 6,2% obj.

W wyglądzie typowy stout, z dużą ilością kremowej pianki.
Cappuccino ze śmietanką. Ale taką słodką, tą najbardziej kaloryczną. Jest też mleczna czekolada, słodkie kakao i oczywiście laktoza. Całość bardzo intensywna, słodziutka i zachęcająca.


Pierwszy łyk i przechodzą mnie dreszcze. Niby dwa tygodnie po terminie, ale to w tej chwili ma drugorzędne znaczenie. Smakuje niesamowicie. Poziom z wersji lanej, którą piłem we Wrocławiu, i później kolejne dwa razy w Krakowie został utrzymany. A może nawet podbity wyżej? Przecudnie połączone smaki kawy, słodkiej czekolady, śmietanki, mleczka. Całość bardzo nisko wysycona, mega pijalna. I bardzo oleista. Przemyka się przez przełyk tak szybko, jak Gareth Bale obok Bartry w finale pucharu króla. Pierwsze 3 łyki wystarczyły, żeby połowa zawartości z pokala zniknęła. Goryczka bardzo delikatna, przechodząca w słodziutki finisz.

Jedyne czego się mogłem obawiać, to fakt, że piwo może się zepsuć. Nie zepsuło się i tylko potwierdziło że jest to fantastyczne piwo. Dzieło sztuki.

Ocena
10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz