wtorek, 3 czerwca 2014

'Innego końca świata nie będzie'



Kolejny z powrotów Pinty, nazwany końcem świata. Czemu akurat tak? Pierwszy domysł domysł jest uzasadniony, bo zostało wypuszczone pod koniec roku 2012, czyli miesiącu, który rzekomo miał być końcem świata. Olaboga, co by się to stało.
Szczęśliwie, końca świata chyba nie było, przynajmniej ja nic niepokojącego nie zauważyłem. Co warte zaznaczenia, w późniejszych warkach nazwa została zmieniona na bardziej przyjemny dla oka "Happy End".
Drugi domysł może mieć podłoże geograficzne. Styl sahti, jakim jest to piwo, jest stylem pochodzącym ze Skandynawii, a konkretniej z zimnej Finlandii. Chłopaki z Pinty wybrali się tam, podróż zapewne była długa, i odczucie bycia na końcu świata mogło zostać spotęgowane.


Zdjęcie podchwyciłem ze strony lepszepiwo.blogspot.com
W knajpach i barach było serwowane z wiadra, chochlą, co już musiało budzić powszechne zdziwienie.

Wróćmy do samego stylu, czym właściwie jest sahti? Pewnie wielu z was (przed tym wpisem także i ja) z tą nazwą spotkało się pierwszy raz. Zacznę od informacji, że tego piwa się nie warzy. To piwo się robi. Nie używa się do niego drożdży sypkich, tylko zwykłe drożdże piekarskie. Dorzuca się także jeszcze jeden, bardzo ważny składnik: gałązki jałowca. Ma on za zadanie (wraz z towarzyszącym mu w niedużych ilościach chmielem) nadać piwu odpowiedni smak i aromat.
Uwarzenie w Polsce, w polskim browarze, przez polskich browarników tradycyjne fińskie piwo musiało być sporym zaskoczeniem. Brawa dla Pinty za odwagę, że tak wcześnie zdecydowali się robić coś tak mało znanego, i w naszym mniemaniu tak egzotycznego.


Specyfikacja
Styl: Sahti
Ekstrakt: 19,1%, alk. 7,9% obj.
IBU: 0

Wygląd
Mocno zmętnione, jak pszeniczniak, z praktycznie zerową pianą, która opada szybko jak w coca coli. No ale żeby aż tak niskie wysycenie?

Zapach
Banany, drożdże i przyprawy. Są też nuty kwiatowe i estry, oraz wydaje mi się, że lekki dms (parowane brokuły). W sumie pachnie podobnie do pszeniczniaków, zasyp żytni robi robotę. Przypomina w zapachu belgijskiego tripla.

Smak
Piwo jest dziwne. Smakuje jak piwo, ale inaczej.
Przewidywalnie, bardzo niskie nasycenie, praktycznie zerowe. Bardzo gładkie, lekko oleiste, prześlizguje się przez przełyk, i znika. Tak jak pisze na etykiecie, zero goryczki, za to sporo bananów, skórki pomarańczowej, wyczuwam też mirabelki i gruszki. No i jest sosnowość, kawał iglaka. Mam wrażenie, jakby do piwa skapało mnóstwo żywicy z drzewa. Pozostawia to przyjemny, słodkawy (jak miód) posmak.
W późniejszej fazie, wydaje mi się że jest trochę bardziej kwaskowate, niż słodkie, niemniej cały czas bardzo dobre.


Ogólna ocena
Udane. Bardzo udany pomysł. Szkoda że tak słabo nasycone, jednak z tego co widziałem u innych (którzy notabene mieli większą pianę), jestem w stanie twierdzić że trafiła mi się jakaś gorsza butelka (EDIT: jednak nie, wyguglowałem że wiele osób miało tak słabą pianę) Poza tym, bardzo mi posmakowało.

Ocena
8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz