Pięknie się prezentuje, co nie? Podchwyciłem to piwko, kiedy Tomek z Piwnych Podróży wrzucił jego zdjęcie. Zakochałem się w nim, bo wygląd mnie urzekł.
Co ważne, domyśliłem się że jego cena będzie niemała, bo raz, że dosyć oryginalna i żłobiona butelka, a dwa... że po prostu nie wygląda tanio. Zresztą znając życie nigdzie go nie dostanę, więc zapomniałem.
A tu niespodzianka, będąc w Składzie Piwa na Czarnowiejskiej, kątem oka zauważyłem i od razu zatrzymałem, żeby przetrzeć oczy. 6 zł! Łał, wziąłem dwie sztuki (druga trochę inna) i bez zastanowienia kupiłem. A co, w końcu mam!
alk. 6,8% obj.
Wygląd
Piękna, brązowa, rubinowa barwa, delikatnie opalizująca. Pojawiła się piękna czapa piany widoczna na zdjęciu, która powoli siadała, jednak mała jej część ostała się do końca degustacji.
Zapach
Pachnie typowo koźlakowo, suszone owoce, karmel, i lekki alkohol. Rodzynki i śliwki to chyba autosugestia.
Smak
Tutaj także sporo suszonych owoców, mogę powiedzieć że piwo smakuje jak solidny kompot z suszu, z alkoholową podbudową. Bardzo pijalne, dość słabo wysycone, dosyć słodkie (co zaliczam na plus) z bardzo fajnie zamaskowanym alkoholem. Alkoholem? Można zapomnieć że jest go tutaj aż 6,8%. Rewelacyjnie się to pije, mało takich koźlaków na rynku.
Ogólna ocena
Solidne, porządne piwo. Tyle mogę powiedzieć, bo zostawił po sobie bardzo dobre pierwsze wrażenie.
Ocena
8,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz