Pierwsze piwo ze szkockiego browaru Fyne Ales. Ciekawy jest opis tego piwa na stronie, który po lekkim tłumaczeniu brzmi następująco: Początkowo, 3 serie naszego projektu India Pale Ale, były warzone wyłącznie do beczek, jednak polubiliśmy je na tyle, że postanowiliśmy je zabutelkować, aby były dostępne przez cały rok. Sanda IPA jest porządnie nachmielona Nelsonem Sauvin z Nowej Zelandii, który pokazuje nam potęgę smaku agrestu, i marakui. Aromaty te fantastycznie się komponują z grilowanymi daniami typu barbecue. Sanda Black posiada swój kolor, dzięki łuskanemu słodowi, a jest nazwany na cześć latarni morskiej Sanda, mieszczącej się na południowym krańcu Mull od Kintyre.
Wszystko wiadomo, prawda? Tutaj wklejam link to latarni na mapach google, dla ciekawskich.
Wygląd
Bardzo stoutowo. Bardzo czarno, jak w nazwie. Piwo samo w sobie jest dosyć gęste i oleiste, co widać przy nalewaniu do szklaneczki. Spora, obfita piana, bardzo kremowa i zbita, dobrze się prezentuje, i co najważniejsze nie znika w 15 sekund.
Zapach
Fajny, bardzo świeży i rześki aromat. Pojawia się kawa oraz ciemne słody, jest chmiel i delikatny chlebowy aromat.
Smak
Ajajaj gorzkie! Goryczka to pierwsze, na co zwróciłem uwagę, bo bardzo solidnie zameldowała się w przełyku. Odnoszę wrażenie że jest ona nie tyle chmielowa, co alkoholowa. Wprawdzie piwo ma tylko 5,5%, ale alkohol jest za wyraźny. Poza tym, można wyczuć ciemne słody, delikatne kawowe aromaty, troszkę chmielu, oraz wspomnianą w zapachu skórka od chleba. Całość dość mało wyraźna, jednak przyjemna.
Ogólna ocena
Jakichś niesamowitych doznań smakowych tutaj nie doświadczymy, pomimo to, jest to dobre piwo. Nie ma specjalnie na co narzekać, ale też nie ma czego chwalić.
Ocena
6,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz