Profanity stout z Wiliams Brothers. "Bracia Williams zaczęli warzyć piwo jeszcze w 1988 roku. Początkowo było to zajęcie o niewielkim zasięgu, a produkty były sprzedawane ich sklepie w Glasgow 'Glenbrew'. Pierwszym piwem było Leanne Fraoch, oparte na starej szkockiej recepturze, warzone w małym browarze w Taynuilt. Wkrótce jednak przedsiębiorstwo zaczęło zyskiwać na popularności, a gama produktów została znacząco powiększona. W końcu, w 2004 roku, firmie udało się zdobyć własny browar. Od tego czasu cały proces produkcyjny (warzenie, butelkowanie, pakowanie) odbywa się w Alloa." (opis z beerpubs.pl)
Ciężko mi to piwo sklasyfikować, bo na różnych portalach i stronach, pojawiają się inne nazwy stylu. Ma ono 7% alkoholu, a sam browar umieszcza je w zakładce imperial stout. Na beerpubs.pl widnieje stout/porter, a natrafiłem także na nazwę american stout. RIS to już zdecydowanie odpada, bo ekstrakt wynosi 16,6 stopni plato, czyli o jakieś 9 za mało. Zostanę chyba przy american stout.
Co warte zauważenia, piwo to zostało uwarzone przez studentów, Petera i Craiga, którzy sami skomponowali do niego recepturę. Bracia Williams, chcieli pokazać światu ich talent, i udostępnić piwa jak najszerszemu gronu, dlatego Profanity jest/było ich pierwszym piwem w stylu chapeau.
Na etykiecie mamy podane wszystkie informacje jak na tacy: składniki, krótki opis i nawet małe zdjęcia braci Williams. Dedykowany kapsel zaklejony papierową wstęgą (nie wiem czy to się tak profesjonalnie nazywa) wędruje do kolekcji.
Co zwróciło moją uwagę to data przydatności do spożycia: październik 2015. Jest to chyba sugestia, aby kilka butelek porzucić w piwnicy, aby się przekonać jak dojrzewa.
To co, próbujemy!
Specyfikacja
Styl: american stout
Ekstrakt: 16,6%, alk. 7% obj.
Wygląd
Jestem zaskoczony i teksturą tego piwa, i pianą. Jest całkowicie czarne, a pomimo 7% piana jest nieprawdopodobna, bo urosła do rozmiarów, jakie zazwyczaj przystają pszeniczniakom. Wielki pozytyw.
Zapach
Mocno palone słody, cytrusowy chmiel, kawa i alkohol, to pierwsze co przychodzi mi do głowy po wwąchaniu się. Bardzo stoutowo, ale świeżo i bardzo przyjemnie.
Smak
Bardzo dużo wszelakiej paloności: od kawy, do słodów. Spora goryczka, powiedziałbym że bardzo spora, jednak szybciutko kontrowana przyjemnymi słodkimi akcentami. Wydaje mi się że wyczuwam chmiele, i delikatny cytrusowy aromat, tylko nie wiem czy to czasem nie jest wynik autosugestii.
Jestem zaskoczony że to piwo jest takie lekkie, nie czuć ani tych 7%, ani alkoholu (przynajmniej w tej pierwszej fazie picia, do 10 minut po otwarciu). Określiłbym je bardziej mianem Imperial Black IPA, niż imperial stout. Podoba mi się ten smak, dominuje mocna kawa. Porównałbym je do espresso z gazem i procentami.
Nie no, jest niesamowite. Pijalność jest niemożliwa, chciałbym je wypić od razu, a muszę się powstrzymywać, żebym nie żałował.
Ciekawi mnie jak smakowałoby po roku odpoczynku w piwnicy. Ponieważ jest aż takie dobre, rozważę taką opcję.
Ogólna ocena
Mocny zawodnik. Naprawdę mocny. W swojej kategorii pozamiatał, i mogę powiedzieć, że jest to jedno z lepszych piw, jakie przyszło mi pić. Robi robotę. Pić, kupować, leżakować!
Ocena
9,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz