Miałem na to piwo straszną ochotę praktycznie od zawsze. Kiedy oglądałem filmy Kopyra, a on siedział w koszulce z rekinem, kiedy widziałem je gdziekolwiek w internecie, a nigdy w sklepach, czy kiedy czytałem jak mocną goryczkę posiada. Podobno to najmocniej goryczkowe piwo w Polsce, co było jednym z wielu aspektów, takiego pożądania.
Udało mi się je zobaczyć dopiero na festiwalu piwa we Wrocławiu, i bez zastanowienia nabyłem jedną butelczynę. Liczyłem że uda mi się go przywieźć ze sobą do domu, i byłem rad, że tak się stało.
Shark to było drugie piwo uwarzone przez Jacka Frączyka we współpracy z Tomaszem Kopyrą. Przyjęło się dobrze, i zwiastowało pojawienie się kolejnych wypustów, od popularnie nazywanych 'kolaborantów'.
Naczytałem się że pierwsze warki były wadliwe, i pojawiał się w nich diacetyl. Diacetyl, czyli wada która może mieć wiele podłoży: od niedoleżakowania, do zakażenia piwa bakteriami, czy może być również obecna dzięki złym sposobie korzystania z drożdży. Objawami jest najczęściej słodki zapach masełka lub maślanki.
Sam nie jestem bardzo na niego wyczulony, więc jeśli go wyniucham, to pewnie będzie go bardzo dużo.
Udało mi się je zobaczyć dopiero na festiwalu piwa we Wrocławiu, i bez zastanowienia nabyłem jedną butelczynę. Liczyłem że uda mi się go przywieźć ze sobą do domu, i byłem rad, że tak się stało.
Shark to było drugie piwo uwarzone przez Jacka Frączyka we współpracy z Tomaszem Kopyrą. Przyjęło się dobrze, i zwiastowało pojawienie się kolejnych wypustów, od popularnie nazywanych 'kolaborantów'.
Naczytałem się że pierwsze warki były wadliwe, i pojawiał się w nich diacetyl. Diacetyl, czyli wada która może mieć wiele podłoży: od niedoleżakowania, do zakażenia piwa bakteriami, czy może być również obecna dzięki złym sposobie korzystania z drożdży. Objawami jest najczęściej słodki zapach masełka lub maślanki.
Sam nie jestem bardzo na niego wyczulony, więc jeśli go wyniucham, to pewnie będzie go bardzo dużo.
Specyfikacja
Styl: India Pale Ale
Ekstrakt: 11,6%, alk. 4,9% obj.
Wygląd
Lekko zmętnione, o herbacianej barwie. Na dnie jest malutkie coś, co mi wygląda na jakąś zawiesinę. Obfita, biała piana, która ładnie przykleja się do szkła.
Zapach
Już po odkapslowaniu meldują się cytrusy, obecne w bardzo dużych ilościach. Czuję głównie czerwone grejpfruty, limonkę i cytryny. Wydaje mi się że jest przewaga cytrusów nad owocami egzotycznymi typu mango, ananas, bo aromatów charakterystycznych dla słodkich owoców, tutaj jest mniej. (nie jednak nie, jak się ogrzało to bardzo odważniej wyszło mango, marakuja i ananas, i cały profil zmienia się na bardziej egzotyczny). Poza tym spora sosnowość i żywiczność, mam wrażenie że właśnie wącham żywicę z ręki, którą się upaćkałem.
Jest także ten sam zapach, który pojawia się przy każdym piwie z Revelation Cata, którego nigdy nie potrafiłem zidentyfikować, oraz nie wiem czym może to być spowodowane: rozgrzany klej. Wiecie, taki z pistoletu do klejenia. Dziwna sprawa
Smak
Na butelce jak byk pisze 'extremely hopped sunny ale', serio? Spodziewałem się goryczki wgniatającej w fotel, a tutaj nie ma nic. Zero, null. Mogę ją jedynie określić że jest na poziomie dość średnim. Wcale nie gryzie, wcale jej nie czuć. Smutne to trochę.
Gdybym nie wiedział, że to piwo miało być mocno chmielone, powiedziałbym że jest to fajny przedstawiciel sunny ale. Bo są owoce tropikalne, są cytrusy, jest odpowiednie średnie nasycenie, jest przyjemny trawiasty aftertaste. Jest też dosyć wodniste. No i nie ma goryczki.
Ogólna ocena
Niby to była IPA, jednak nie wiem czy można ją zaliczyć jako piwo w tym stylu. Może słabsza warka? Spróbowałbym kiedyś jeszcze raz, jeśli się poprawi, bo z tego co czytałem, kiedyś goryczką urywało mordę.
Ocena
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz