czwartek, 17 kwietnia 2014

Sweet Cow !



Sweet cow kupiłem razem z King of Hop i Black Hope, na które czekałem długi czas. Z wszystkich AleBrowarowych etykiet ta podoba mi się najmniej. Owszem, jest ciekawa i jak zwykle oryginalna, jednak nie rozumiem paru rzeczy. Widzimy pana z wąsem, przebranego w strój krowy i trzymającego... 
No właśnie, trzymającego co? Chwile musiałem się przyglądać i zastanawiać, żeby zauważyć że to wielkie, grube czarne coś, to są dwa kopyta trzymające kłosy pszenicy. Uff... Miałem inne skojarzenia ale już nieważne...
Piwo to milk stout, czyli ciemny stout z dodatkiem laktozy. Do tej pory z tego gatunku piłem tyko Herę z Olimpu, która była dość średnia. AleBrowar wyrobił już sobie solidną markę na rynku, więc do ich piw mam dosyć spore oczekiwania.


Specyfikacja
Styl: Milk stout
Ekstrakt: 12%, alk. obj. 5,0%

Wygląd
Spodziewałem się czerni, a tutaj jest bardzo ciemny brązowy kolor. Piwo stało na półce około 2 tygodni i zdążył zrobić się osad, który przez przypadek cały wlałem. Piana dość spora, średniopęcherzykowa, długo nie towarzyszyła, ani na piwie, ani na ściankach.

Zapach
Typowo stoutowo, kawa cappuccino, ciemne palone słody, czekolada (mleczna), i można spokojnie wyczuć te słodkawe aromaty laktozy.

Smak
Zaskoczenie, bo jest bardziej kwaśnie, niż słodko. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się przyjemnego, słodkiego stoutu na dobranoc, a tu kwas. Może trochę przesadzam, nie jest to taki typowy kwoch, ale wychodzi na pierwszy plan. Z tyłu jak w zapachu, kawa, czekolada i mleczne przebłyski, które najwyraźniej czuć na finiszu. Goryczki prawie nie ma, wysycenie dosyć niskie.

Ogólna ocena
Nie wiem czy Sweet cow zawsze takie było, mam nadzieję że nie, i trafiłem na gorszą butelkę, bo w milk stoutach, lepiej wypadła Hera z browaru Olimp niż to piwo. Nie mam pomysłu czym ta kwaskowość była spowodowana, myślę że kupię w przyszłości, żeby sprawdzić czy jest takie samo.

Ocena
6/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz