sobota, 8 marca 2014

Tak smakuje kosmos?


Intergalactica - Revelation Cat


W innym świetle grafika na froncie wyraźniej się prezentuje

Jeszcze zanim spróbowałem jakiegokolwiek piwa z browaru Revelation Cat, było dla mnie jasne, że będzie on jednym z moich ulubionych. Dlaczego? Ponieważ wyglądają genialnie. Dla mnie wygląd ma zasadnicze, i w zasadzie najważniejsze wrażenie przy kupnie piwa. Żeby się sprzedać trzeba albo robić rewelacyjne, zyskujące renomę i rozgłos piwo, albo przyciągać klientów wyglądem. Pośród wielu względnie nijakich butelek natrafiamy bowiem na ten włoski browar, i nasz wzrok zostaje na nim. Każda kolejna butelka prezentuje się niesamowicie, każda kolejna jest dziełem sztuki, każda kolejna zaprasza do zakupu. W mojej hierarchii etykiet Revelation Cat jest na pierwszym miejscu i podejrzewam że długo na nim zostanie.
Intergalactice kupiłem w ciemno, nie wiedząc co to za styl, bo zbytnio mnie to nie interesowało, po prostu chciałem mieć tę butelkę w ręce. Jest to na ten moment najdroższe piwo jakie przyszło mi zakupić, ale nie nastawiam się na coś w rodzaju 'im droższe. tym lepsze'.
Na przedniej grafice znajduje się statek kosmiczny, podróżujący 
w kosmosie, pomiędzy asteroidami i jakimiś planetami. Grafika przywołuje do głowy obrazki ze Star Treka, którego fanem nigdy nie byłem. Należę raczej do tej drugiej grupy ze Star Wars (dlatego mam parcie na Death Star). Tylnia etykieta także jest zrobiona bardzo geekowo, co do mnie przemawia. Wszystkie informację znajdują się w 8-bitowym 'telewizorze'. Co tego piwa mam nadzieję, że moje reakcja będzie zbliżona bardziej do takiej, niźli takiej


Specyfikacja.
Rodzaj: tripel bock (etykieta)/ doppelbock (internet)
Ekstrakt: brak, alk. obj. 8%
IBU: "wystarczające"
(btw to muszę załączyć zdjęcie informacji z butelki,
doczytacie się sami :)




Wygląd.
Mętne, ciemnociemnobrązowe, z wysoką, powoli opadającą pianą
(i kożuszkiem który towarzyszył do samego końca). Ogólnie, nie kolorując bardzo koźlakowo.


Zapach.
Pachnie belgijskimi chmielami, czuć paloność, udało mi się wyniuchać coś podobnego do zapachu borówek. Później, jak już się trochę zdążyło ogrzać, wyszły na wierzch wiśnie. 

Smak.
Pierwszy łyk mnie nie przekonał, dosyć przeciętny. Później było lepiej, paloność, wiśnie (podobnie jak przy zapachu, ze wzrostem temperatury wyszły na pierwszy plan), trochę gorzkiej czekolady. Ogólnie zostawia przyjemny, goryczkowy, mocny posmak, który bardzo szybko znika. Po "beknięciu" dały
 o sobie znać chmiele :) Pomimo 8% alkoholu, mogę powiedzieć że jest on kompletnie niewyczuwalny i nie zalegający. Samo piwo jest dosyć nisko wysycone, i bardzo dobrze pijalne. I fajnie grzeje żołądek. Aż bluzę i skarpetki musiałem zdjąć.


Ogólna ocena.
Nie zawiodłem się, ale z drugiej strony też mnie nie oczarowało. Założyłem że będzie dobre, etykieta mnie trochę zmyliła, bo jakoś nie widzę zbytniego powiązania tego stylu, z taką grafiką, jednak tu nie o to ma chodzić. Ogólnie smak nie powala na kolana, gdybym nie widział wcześniej butelki, dałbym pewnie z jeden punkt mniej.

Ocena.
8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz