piątek, 21 czerwca 2019

II Festiwal Piwowarów Domowych od PSPD: Czy mogło być lepiej?


Niezwykle ciężko będzie mi zliczyć festiwale piwa na których się do tej pory pojawiłem. To znaczy jakbym się postarał to może i by się udało, choć wydaje mi się że tutaj trzeba by liczyć raczej z poziomu kilkudziesięciu niż kilkunastu. Były festiwale na których pojawiałem się w roli zwykłego szarego uczestnika, blogera, prelegenta, czy w końcu pracownika browaru (który notabene nie zajmował się stricte produkcją piwa). Jednak tym razem miałem okazję aby pojawić się właśnie w roli piwowara. Co prawda piwowara domowego, ale jakie to ma znaczenie?

W perspektywie toczonych rozmów czy samego piwa praktycznie żadnego, bo można było odnieść wrażenie że gdyby nie nazwa i załatwianie wszelakich pozwoleń i koncesji na sprzedaż alkoholu przez browar jakie mają miejsce w przypadku festiwali piw rzemieślniczych, był to klasyczny festiwal piwa. Ale o tym za chwilę.

Niestety przez fakt wystawiania się praktycznie zupełnie zapomniałem aby robić zdjęcia. Dlatego w tym wpisie będę korzystał ze zdjęć innych.





Na początku jeden temat, jeśli ktoś się zapyta czym w ogóle zajmuje się, i co robi PSPD aby promować piwowarstwo domowe, wystarczyłoby pokazać palcem na FPD i powiedzieć: "to". O ile na 1 edycji mnie nie było i nie mam jak się wypowiedzieć (bazować mogę jedynie na opiniach z internetu), tak to co zobaczyłem w poprzednią sobotę w Warszawie zrobiło na mnie ogromne wrażenie.


Warto wspomnieć, że ja sam zadebiutowałem nie tylko na festiwalu, ale również pod szyldem Outer Space Home Brewing. Dlaczego? Nie miałem nigdy wymyślonej nazwy browaru domowego, jednak udział w takim wydarzeniu jak to, spowodował że chciałem się określić. I pyk, ot cała historia :)

Już wcześniej, kiedy zgłosiłem się do konkursu czułem że będzie to spore wydarzenie i trzeba naprawdę mądrze zaplanować piwa które zaprezentuję szerszej publiczności. Można było tak naprawdę uwarzyć co się chciało, jednak świadomość że MOJE piwo będzie próbowane przez setki lub nawet tysiące osób, powodował lekki stresik że "kurcze, trzeba jednak naprawdę się postarać żeby wstydu nie było". Postawiłem na sprawdzony motyw 3 kompletnie różnych piw, z różnym ekstraktem i odmiennymi dodatkami. Tak jak to u mnie bywa - nie lubię robić piw nudnych więc jedynym problemem było ustalenie planu działania. Pastry RIS był pewniakiem, pozostałe dwa piwa wymyśliłem nieco później. Poniżej finalne etykiety.



Sam festiwal odbył się w jednej z hal EXPO XXI, co wydawało się być pomysłem doskonałym. W odróżnieniu od 1 edycji wszyscy piwowarzy znajdowali się w 1 pomieszczeniu, dzięki czemu stosunkowo łatwo było przemieszczać się pomiędzy stoiskami. A tych było od groma, bo udział finalnie wzięło 69 browarów domowych, w sumie serwujących 263 oficjalne piwa. Co mam na myśli pisząc "oficjalne"? Chodzi o piwa zgłoszone do konkursu na najlepsze piwo festiwalowe, a nieoficjalnie to nie dało się zliczyć bo każdy piwowar miał także coś #spodlady. Kompletne szaleństwo! 


Też coś zabrałem. Juno zrobił furorę!
Atmosfera na festiwalu byłą rewelacyjna, a nie mam tutaj na myśli działającej klimatyzacji. To co stworzyli uczestnicy i goście to był majstersztyk. Co odróżniało ten festiwal od dużych piwnych festiwali to całkowity brak spiny i wygórowanych oczekiwań odnośnie piwa. Goście byli podekscytowani już samą możliwością próbowania domowych specjałów, które tak naprawdę zamiatały pod dywan pomysłowością rzemieślnicze produkcje. Zaraz pojawią się głosy że to nie to samo co komercyjne warzenie i słusznie - piwowarzy domowi nie warzą piwa w domu żeby z piwowarstwa żyć, więc nie mają ciśnienia aby się spinać, jeśli ewentualnie coś nie wyjdzie. Dzięki temu mają ogromne pole do popisu tworząc coraz to nowe receptury i dorzucając do niego co się żywnie podoba.

Zresztą nie samą pomysłowością człowiek żyje, nie sztuką jest dodać niestandardowe dodatki, ale sztuką zrobić to tak, żeby jeszcze jakoś smakowało. I tutaj pojawia się uwaga jako osoby próbującej piwa: to jak wysoki był poziom niektórych piw to się nie mieści w głowie. Naprawdę podchodziłem z chłodną głową, ale kolejne próbki totalnie mnie rozkładały na łopatki. Szczerze przyznam, że nie dopiłem raptem jednego piwa, kilka było po prostu okej, za to piw bardzo dobrych i genialnych: cała masa. Sytuacja jakiej nie pamiętam z dowolnego festiwalu piw rzemieślniczych, gdzie zawsze trafiałem na jakiegoś kupsztala który wymagał wylania do kranu. I powiem to zupełnie szczerze - jedynym festiwalem jaki w tym momencie może się równać z FPD jest One More Beer Festiwal. I na jednym i na drugim ciężko dostępne i limitowane piwa, nawet tutaj pojawiały się mocno hajpowane browary ;)

Źródło: facebookowy fanpejdż PSPD
Z ręki mogę wymienić blend lambików od Pawła Masłowskiego czy Pawła Poręby, flanders od Josefika, Ris z kokosem od Piotrka Brzezińskiego, kwasik z marakują od browaru No Name, ris 32plato od Janusza Svacha oraz wiele innych których nazw nawet nie pamiętam. Żałuję że nie miałem okazji tak zupełnie na spokojnie przejść się po stanowiskach, ale trzeba było przecież reprezentować Outer Space Home Brewing prawda?


Piwo to jedno, pomysłowość stanowisk to już inna bajka. Piwowarzy przechodzili samych siebie próbując jak najbardziej zwrócić na siebie i swoje piwa uwagę. Było kolorowo i niezwykle różnorodnie: piwo polewane z pianina, stanowisko z akwarium, gwiezdne wojny, palmy, steampunk, salon z lat 70' to tylko niektóre z propozycji które najbardziej zapadły mi w pamięci. Widać było niesamowitą chęć do pokazania się z jak najlepszej - najbardziej profesjonalnej strony.



Źródło: Chmielobrody Blog
Na środku rozmieszczone stały spulboje do mycia szkła oraz nieco futurystyczne nalewaki z wodą. Można nawet było sobie wybrać czy chcemy gazowaną czy zwykłą. Klasa! Nieco dziwnie rozmieszczona była natomiast strefa targowa - czyli ta ze stoiskami wystawiających się sponsorów dostępna jeszcze przed godziną 15. Dziwnym trafem znalazło się także w niej kilka stoisk piwowarów domowych, dzięki czemu polewali oni swoje piwa publice nieco wcześniej. Nie wydaje mi się żeby był to dobry pomysł, aczkolwiek nie uważam tego za karygodny błąd a jedynie coś co należy poprawić w kolejnej edycji.



A jak to wyglądało z perspektywy wystawcy piwowara? Określiłbym to słowem 'niezwykle'. Kilka czynników miało na to wpływ, lecz największym był natychmiastowy feedback od gości. Bez kitu, w większości przypadków nawet nie musiałem pytać czy smakuje (bo wiadomo że tak hehe) bo ludzie sami opowiadali, oceniali czy dopytywali się jak dany efekt udało się osiągnąć. Były momenty że nie wiedziałem do kogo mam najpierw się odezwać, co wprawiało mnie w zakłopotanie ale także radowało serducho - gościom moje piwa smakowały. Czy potrzeba lepszej rekomendacji?



Wpadł nawet Tomek Kopyra. Link do momentu odwiedzin TUTAJ


Co prawda nie udało się zdobyć żadnej nagrody publiczności (choć mój ris okazał się być 9 najlepiej ocenianym piwem spośród 263!), jednak nie po to przyjechałem. Fajnie było zobaczyć jak chłopaki z PSPD poradzili sobie z organizacją, świetnie było się poczuć jak piwowar i móc opowiadać o swoim piwie. A co najważniejsze patrzeć jak moje piwo dawało ludziom radochę!

Jeśli będzie możliwość aby kolejny raz wystawić się ze swoim piwem: nawet nie będę się zastanawiał. Jeśli się nie uda - nie będzie to dla mnie problemem, z przyjemnością wybiorę się jako gość. To wydarzenie to w tym momencie ewenement i rewelacja na skalę piwnych imprez w Polsce (a może i na świecie?). Takiej dawki energii, chęci, dobrej zabawy i - przede wszystkim - świetnego piwa nie udało mi się jeszcze doświadczyć. Do domu wróciłem zmęczony fizycznie, lecz wypoczęty mentalnie. Oraz podbudowany, że z piwowarstwo domowe rośnie w siłę niemiłosiernie.

Pozostaje serdecznie podziękować PSPD za zaproszenie oraz możliwość wystawienia się z własnym stoiskiem. Polewanie swojego piwa to naprawdę niesamowite uczucie! Oraz oczywiście wszystkim sponsorom bez których ta impreza nie mogłaby się odbyć. Było mi szalenie miło, że i ja mogłem być jego częścią.


Wam także dziękuję za pomoc, powtórzę po raz kolejny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz