piątek, 28 czerwca 2019

Hołda Chmielu - degustacja domowych smakołyków


Jakiś czas temu, bo w styczniu br. wpadł do mnie Kacper Jasica, żeby zrobić wspólną warkę domową. Czego się nie spodziewałem, to na pewno przytargania kilku domowych specjałów od Hołdy Chmielu - domowego browaru ze śląska. Rozpiliśmy wtedy 3 piwa, i już miałem wrzucać wpis ale dogadaliśmy się na wymianę domowych specjałów. No to trzeba było poczekać żeby móc wpis urozmaicić!

Hołda Chmielu to duet Iwony i Artura - niedługo już małżeństwa. Warzą piwo już od kilku lat a na swoim koncie mają ponad 100 warek, niektóre z nich okraszone wieloma sukcesami w konkursach piwowarskich - między innymi 1 miejsce na Warszawskim KPD w stylu Sour Ale. A jak się człowiek dużo naczyta, to i ma duże oczekiwania. Jak zatem wypadły piwa?



Szejk
Foreign Extra Stout z laktozą i ziarnami kakaowca
19 Plato, 5.7%

Nalewa się czarne, choć niezupełnie nieprzejrzyste. Buduje się całkiem spora piana, która dosyć intensywnie opada. Prawdopodobnie spowodowane jest to użyciem zarówno płatków owsianych jak i dodatku kakaowca. No i także kakaem bardzo intensywnie pachnie. Można by powiedzieć że poza nim daje się wyczuć jeszcze aromaty palonych słodów oraz czekoladowych (gorzkich) lodów. To ostatnie to akurat składowa dodatku laktozy, której akurat tutaj Iwona z Arturem nie szczędzili. Piwo ma 5.7% z 19 stopni Plato ekstraktu. Czuć to dużo bardziej w smaku, gdzie poza naturalnie kakaem następuje mleczny finisz. Jednak piwo wbrew pozorom nie jest bardzo słodkie, bo kontruje je dodatek sporej ilości palonych słodów, w moim odczuciu nieco zbyt duży bo piwo jest lekko kwaskowe. Co jedynie nieco przeszkadza, to może trochę zbyt duże wysycenie. Nie mogę powiedzieć że jest przegazowane - ja po prostu lubię nisko wysycone stouty.

7/10


Despaczito
Barley wine leżakowany z wiórkami deski z beczki po bourbonie
27.5 Plato, 11.5%

Tak jak wielokrotnie zaznaczałem, barley wine to mój ulubiony styl piwa. Uważam że o ile łatwo zrobić jest dobrego risa, tak bardzo ciężko jest uwarzyć dobrego barley wine. Dlatego jeśli chodzi o ten styl jestem niezwykle wybredny.
Despaczito nalewa się z niewielką pianą, która bardzo mocno się zbija i długo towarzyszy spokojnemu sączeniu. Aromat jest bardzo ładny i złożony, składa się przede wszystkim z całej masy słodkich, karmelowych niuansów: karmelizowany cukier, przypiekane ziarno, coś co kojarzy mi się z cukierkami werthers orginal. Nieco po ogrzaniu pojawiają się akcenty przypiekanej skórki od chleba oraz kruszonki na cieście. Smak to w zasadzie odzwierciedlenie aromatu. W zasadzie, bo po zapachu spodziewałem się nieco większej słodyczy, a tu okazało się że piwo jest bardzo zbalansowane. Po mocnym słodowym uderzeniu następuję wcale nie krótka, acz przyjemna goryczkowa kontra. Na duży plus faktura piwa - gęsta i pełna. Co nieco przeszkadza po czasie to mocniej alkohol, oraz subtela drożdżowa nuta kojarząca mi się nieco z estrami - co akurat przy mocniejszych piwach jest częstym zjawiskiem. Szkoda że dodatek wiórek dębowych nieco się schował, ale być może po prostu mnie nie udało się go wyczuć.

Nienawidzę za nazwę - mam to cały czas w głowie!

7/10


Apollo 17
Wee Heavy leżakowane z dębowymi płatkami macerowanymi w Malibu
26.2 Plato, 11%

Wee heavy to styl tak mało popularny że praktycznie nieznany. Jednak ma w sobie coś, co sprawa że ja osobiście bardzo go lubię zarówno warzyć, jak i pić.
Jak powinno smakować wee heavy? Usłyszałem kiedyś teorię, że to taki troszkę skromniejszy barley wine. Jakby nie patrzeć - ciężko się nie zgodzić. Trzeba jednak powiedzieć, że różnica między klasycznymi bw jest znaczna. Apollo 17 pachnie bardziej stonowanie, pomimo dominujących motywów karmelowych jest to piwo całkiem inne.Tutaj karmelowość objawia się na cukrze kandyzowanym, rodzynkach, aromatem kojarzącym się z suszonymi kandyzowanymi owocami. Jest także bardzo niestandardowa nuta: wanilia i kokos. Wzięła się ona na pewno z dodatku dębowych płatków macerowanych w malibu (bardzo dobre połączenie). Czuć ją zwłaszcza w smaku, bo po pierwszym łyku i uderzeniu sporej dawki słodyczy, pojawia się nieco szorstki posmak (dąb) z nieco mdłym kokosowym finiszem. Piwo praktycznie bez wysycenia, co na pewno poprawia pijalność, a w przypadku piwa rzędu 10% może być to nieco zgubne. Niezwykle fajne połączenie, które nie ukrywam że zrobiło na mnie wrażenie.

8.5/10


Kopciuszek
Sour ale z marakują
9,4 Plato, 4,1%

Nalewa się jaśniutkie ze śnieżnobiałą pianą. Mocno syczy i bardzo szybko się redukuje - jak to zwykle bywa w przypadku kwaśnych piw. W aromacie rządzi oczywiście marakuja, z tym nie ma co się zbytnio kłócić. Po ogrzaniu aromat przybiera nieco cytrynowych klimatów, wydaje mi się że gdybym dostał je w ciemno to mógłbym stwierdzić że jest tam właśnie zest cytrynowy. Smakuje niezwykle rześko, co mi się podoba że sama kwaśność nie jest jednowymiarowa, spokojnie można odnieść wrażenie że składowa dodatku marakui oraz zakwaszania lacto bardzo dobrze gra ze sobą. Piwo jest dosyć soczyste jak na taki ekstrakt i szybko znika ze szkła. I pomimo braku piany - jest całkiem wysoko nasycone co akurat w tak lekkim piwie mi odpowiada.

7.5/10



Rurek
American Pale Ale z herbatą earl grey
13,7 Plato, 6,1%

Przy nalewaniu zwróciłem uwagę na sam kolor piwa, który okazał się nie być tak jasny jak się go spodziewałem. Herbata ewidentnie przyciemniła barwę. Początkowo pomyślałem że być może piwo złapało nieco utlenienia, jednak spróbowałem i stwierdzam że nie, to nie utlenienie. Piwo pachnie bardzo intensywnie, od razu na myśl przyszła mi granulowana owocowa herbata którą wyjadałem babci z szafki za dzieciaka. Wraz z solidnym nachmieleniem zbudowało to jeden z najładniejszych zapachów piw z dodatkiem herbaty jakie do tej pory przyszło mi próbować. W smaku poza goryczką która była ewidentnie herbaciana i może nieco zbyt zalegająca zagrało już wszystko.

8/10



Balum Balum
Flanders Red Ale
15.3 Plato, 7,4%

Domowych flandersów nie piłem za wiele, a w zasadzie to jeszcze żadnego :v Mam w piwnicy wciąż butelkę od duetu Krzysztof Rewak & Jurek Gibadło, która w sumie sam nie wiem na co czeka (pasuje ją niedługo opróżnić).
Tutaj powitało mnie przy otwarciu całkiem spore syknięcie, na szczęście o gushingu nie ma mowy. Piwo jak to styl wymaga jest mocno nasycone. Pachnie niezwykle stylowo: kwaśny, delikatnie octowy aromat kojarzący się z dobrze dojrzałymi wiśniami lub czarną porzeczką, subtelne fenole plus delikatna wanilia (prawdopodobnie pochodząca z użycia płatków dębowych). Cierpkie, wytrawne choć z solidną bazą słodową. Akcenty wiśniowe dalej obecne, jednak bez typowej dla ich dodatku pestkowości. Na samym finiszu ponownie subtelna wanilia.
Bardzo złożone piwo, razem z Kacprem stwierdziliśmy że także i niezwykle stylowe.

8.5/10


Cymes
Imperial Stout whisky barrel aged
25 Plato, 10%

Po nalaniu do szkła i wsadzeniu doń nosa, odnosiłem wrażenie że skądś znam ten zapach. Bo mówiąc szczerze, autentycznie go kojarzyłem z którymś piwem rzemieślniczym. Po chwili lampka się zapaliła - Mr. Hard's Rocks z Pracowni Piwa! Akurat z nim zdążyłem się zaprzyjaźnić bardzo dobrze, i z krajowych propozycji wypiłem go zdecydowanie największą ilość razy (zgadnijcie dlaczego). Ale wracając, pachnie ono bardzo klasycznie lecz niezwykle intensywnie: gorzka czekolada, gorzkie kakao, ciasteczka maślane, wanilia oraz charakterystyczna nuta pralinek która powstaje w skutek dobrego utlenienia. Piwo jest bardzo mocno słodowe, powiedziałbym nawet że słodkie choć słodycz ta wynika w moim odczuciu ze sporej dawki cukrów resztkowych które tutaj pozostały po fermentacji, niżby z słodzików. Alkohol jest doskonale ukryty, co świetnie komponuje się z oleistym odczuciem w ustach. Efekt leżakowania w beczce ukazał się dopiero na finiszu, kiedy piwo zdążyło złapać nieco temperatury: uwypukliła się zdecydowanie wanilia oraz charakterystyczny drewniany posmak w gardle. Świetne piwo, zdecydowanie najlepsze z całego pakietu!

9/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz