wtorek, 26 stycznia 2016

Browar Trzech Kumpli: Goedemorgen


Browar Trzech kumpli wjechał na rynek w zeszłym roku. I zrobił to dosyć konkretnie. Piotrek Sosin który jest piwowarem, od zawsze zaznaczał swoje przywiązanie do amerykańskiego chmielu, i większość jego piw jest właśnie załadowana chmielowo Ameryką. Jednak w przeciwieństwie do kilku innych inicjatyw, które mają podobne podejście, Piotrkowi to akurat bardzo dobrze wychodzi.


Pierwsze piwo po którym baczniej zacząłem przyglądać się tej inicjatywie to była PanIPAni, white ipa. Od razu po otwarciu totalnie zakochałem się w tym piwie, tak czystego chmielowo aromatu można było ze świecą szukać. Cytrusy goniły tropiki, a limonka i liczi byłyby wyczuwalne chyba nawet dla kogoś bez nosa. Kolejne west-coast ipa Califia tylko potwierdziła że PanIPAni to nie był przypadek. Wysoka goryczka, i wytrawny finisz przeciągnęły mnie, osobę lubiącą w piwie trochę słodyczy na 'ciemną stronę'. Tak samo jak zwycięzca publiczności na drugim krakowskim Beerweeku, cascadian dark ale Blackcyl. Jak piłem go świeżego, to pachniał cytrusami i czarnym frugo. To naprawdę było coś niespotykanego.



Przy okazji udało mi się poznać Piotrka, który okazał się być bardzo sympatycznym gościem. Widać że poważnie podchodzi do sprawy i cały czas idzie do przodu. Kolejnym krokiem było przerzucenie się na płynne drożdże, co jak sam zauważył przyniosło jego piwom dużo dobrego.



Goedemorgen
Belgian India Pale Ale
15°Blg, alk. 6,5% obj.
60 IBU

Pomarańczowa barwa, ładna zbita biała piana. Tak się prezentuje. Piwo jest dosyć mętne, co akurat nie przeszkadza w piwie o belgijskim charakterze.

Aromat wchodzi z buta bardzo odważnie, i konkretnie. Pierwsze łupnięcie, otrzymujemy od belgijskich drożdży, które pierwotnie dominują całość. I tutaj nasuwa się taka rzecz: nie jestem jakimś szalonym fanem belgijskich drożdży i silnych estrów. Jednak w tym przypadku całość pachnie bardzo przyjemnie, podejrzewam że dzięki mocnemu nachmieleniu. Bo pod tym wszystkim czai się sporo cytrusów, co sprawia że całość już przed wzięciem pierwszego łyka zapowiada się bardzo interesująco.



Pierwszy łyk wita mnie mocnym uderzeniem goryczki. Nachmielone jest to konkretnie, cytrusiki i grejpfruty grają pierwsze skrzypce. Dopiero po sekundzie ciało zmienia się w typowego lekkiego belga. Idzie to moim zdaniem bardziej w stronę blonda, piwo sprawia wrażenie łatwo pijalnego. Obecne są posmaki skórki pomarańczowej, subtelna żywica a całość jest kontrowana posmakami drożdży oraz minimalnie karmelowym ciałem. Wszystko to jest dosyć delikatnie wysycone, a alkohol niezwykle zdradziecko ukryty. 6,5% przy wypiciu większej ilości może zawrócić w głowie, co w przypadku takiej pijalności jest rzeczą naturalną. Bo o to chodzi, żeby piwo piło się lekko i przyjemnie, i przede wszystkim aby smakowało. A to mi bardzo smakuje. Piwo ma idealny balans pomiędzy drożdżowością, tak ważną w tym stylu, a chmielom, które powinny być tylko uzupełnieniem.


8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz