czwartek, 10 marca 2016

Raduga: Night Fever


Raduga ostatnio walnęła piwami grubego kalibru. Ris 25°Blg, Barley Wine, oraz imperialny stout 20°Blg. Wszystkie te piwa miały już swoją oficjalną premierę w ubiegły weekend, jednak BW i ten mocniejszy stout w butelkach pojawią się dopiero za jakieś 2 miesiące. Pozostało mi zatem sprawdzić  dostępną już wersję dwudziestostopniową, niecierpliwie czekając na te ekstraktywniejsze potwory.

Podejrzewam że to piwo można by wpisać w dosyć popularny ostatnio wśród hejterów polskich piw styl "session ris". Od jakiegoś czasu toczą się wojny, czy coś co ma np 19 stopni ekstraktu można nazwać risem. Na nic dla niektórych zdają się tłumaczenia że jest coś takiego jak widełki stylu, które określają czy piwo się mieści jako ris, czy jest jeszcze foreign extra stoutem. Skoro jednak takowe istnieją, to moim zdaniem należy się ich trzymać. No ale mniejsza, jeśli piwo jest dobre, to samo się obroni. Wracając.
Ten imperialny stout miał okazję leżakować bliżej nieokreślony czas z kostkami dębowymi, prawdopodobnie ówcześnie macerowanymi w burbonie. Chciałoby się rzecz "szkoda że nie beczka", jednak w gruncie rzeczy: jeśli w taki sposób dałoby się uzyskać prawie zbliżony efekt, to why not? Ja takie rozwiązania kupuję, przynajmniej póki przynoszą rezultaty. Jak to wyszło w praktyce, zaraz się przekonamy.


Night Fever
Imperial Stout (Burbon chips aged)
20°Blg, alk. 8,5% obj.
65 IBU

Bardzo czarne. Piana początkowo mizerna, tworzy się bardzo powoli do niewielkiej warstwy, ale ta niewielka warstwa się utrzymuje do ostatniego łyka.

Aromat może nie jest jakiś nieprawdopodobny, jednak może się bardzo podobać. Już na tym etapie czuć że piwo będzie wytrawne. Cała masa gorzkiej czekolady, kakao i palonych ziaren rzuca się oznajmiając że piwo będzie dosyć bardzo degustacyjne. A co z rzekomymi burbonowymi niuansami? Mówcie co chcecie, ale ja to czuję. Mokre drewno, oraz minimalna ilość wanilii wyłazi szczególnie po ogrzaniu.


Tak żem czuł, piwo typu wytrawne. Mega gorzka czekolada w połączeniu z palonymi słodami dała solidne ciało. Piwo może nie należy do tych super gęstych, a nawet sprawia wrażenie dużo lżejszego pomimo swojej dosyć lekkiej tekstury. Motywy kostek dębowych moczonych w burbonie pojawiają się, jednak dopiero po ogrzaniu. Wystarczy kilka minut, jak tylko piwo złapie wyższą temperaturę, w aromacie wyraźnie ujawnia się fajna nuta mokrego drewna i subtelnej wanilii. Nie jest to zapach intensywny, tylko przyjemnie dopełnia całości. Co ciekawe, alkohol jest w miarę dobrze ukryty. Obawiałem się, iż piwo okaże się zbyt świeże, na szczęście niesłusznie. Fakt, nie jest to piwo lekkie, i alkohol minimalnie, jednak wydaje mi się że akurat tutaj powinien być minimalnie wyczuwalny, toż to nie jest przecież jakiś lekki zawodnik. Oczywiście pomimo swojej wytrawności, nie jest to piwo sesyjne. Przyjemnie jednak urozmaica wieczór, i może być świetnym towarzyszem na przykład przy powolnym sączeniu pomiędzy kolejnymi rozdziałami książki. Dla mnie kciuk jakości.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz