sobota, 14 lutego 2015

Beavertown: Black Betty, 8 Ball Rye IPA, oraz kilka słów o puszkowaniu piwa


Generalnie to miał być zwyczajny wpis, luźna recenzja. Przyjechało do PL kilka fajnych piwek z Beavertown, gratka niemała. Kilka osób jednak zaciekawił fakt, że są one w puszkach. Ale jak to, w puszkach, jak tyskacze? Ano tak. Sam fenomen puszek jest niedoceniany i u nas nie ma zbyt dobrej renomy, zatem warto przeczytać dlaczego ludzie którzy tak twierdzą nie mają racji.


Cały czas utrzymuje się mylny trend, że piwa z puszki są fuj. Ma to zapewne wpływ na generalny odbiór takowych, gdyż sączenie piwa z nich, przyległy do osobników sączących VIP-y na przystankach, i innych ludzi którzy mówią że to nieeleganckie. Dodatkowo mówi się, że takie piwo trąci żelazem jak kilo gwoździ. Jednak jest trochę inaczej, gdyż puszki są bardzo dobrze zabezpieczone od środka specjalną powłoką, która izoluje piwo od kontakty z metalem. Gdyby tak było, jony faktycznie miałyby prawo wpływać na smak piwa. Dlatego może jedynie chlanie piwska wprost z puchy, może wpływać na taki odbiór sprawy (wiesz , trzymasz metal w ręce więc podświadomość od razu mówi, że i zawartość będzie metalowa).


Puszki mają jednak jedną zasadniczą przewagę nad wszystkimi butelkami. Nie dopuszczają światła do piwa. Dzięki temu zawartość jest DOSKONALE zabezpieczona przed fotolizą, i szybszym zepsuciem się zawartości. Światło wpływa negatywnie, utleniając trunek, który daje charakterystyczny aromat skunksa lub marihuaen, znany z piw w jasnych bądź zielonych butelek. Zresztą o wadach powstanie osobny tekst.

W USA puszkowanie piw rzemieślniczych ma sens i jest na porządku dziennym. Ludzie wiedzą, że puszka nie oznacza czegoś gorszego, a nawet najlepsze piwo zapakowane w nią będzie smakowało tak samo jak butelkowy odpowiednik. Ma to sens także w przypadku podróżników, którzy z amerykańskich wojaży chcą przywieźć jakieś piwo do domu. Puszka jest lżejsza niż butelka, dlatego można zabrać trochę więcej dobra, niżbyśmy decydowali się na butelki.


Pewnie zastanawiasz się teraz, skoro to jest takie pożyteczne, dlaczego w Polsce nikt oprócz koncernów swoich piw nie puszkuje? Ano dlatego, że to kosztuje. Maszyneria do puszkowania kosztuje sporo piniędzy, a decyzja o zakupie takowej powinna być decyzją długoterminową. Moim zdaniem prędzej przestanę lubić piwo, niż w Polsce ktoś z rzemieślników bądź browarów regionalnych załaduje swój produkt w puchę. Dobra, teraz o samym piwie.

Beavertown pojawił się w kraju skarpetek i sandałów po raz pierwszy. Wszystko dzięki sklepowi smakipiwa.pl, którzy sprowadzili go do nas, pozostaje zatem im ładnie za to podziękować. Dla beer geeka jest niespotykana gratka, spróbować piwa, które do tej pory było u nas całkowicie niedostępne. Bardzo dobrze zapowiada się szczególnie Black IPA, która na ratebeer.com ma aż 99/100 punktów.


Black Betty
Black India Pale Ale
alk. 7,4% obj.
60 IBU

Bardzo ciemne, aczkolwiek nie całkowicie nieprzejrzyste. Piana początkowo spora, dosyć szybko opada.

Króluje chmiel i ciemne słody. Spora ilość świeżych cytrusów (limonka, grejpfrut, pomelo), przykryta ciemnymi słodami (kawa + słonecznik). Pachnie jak przykładna black ipa.

Smakuje też jak przykładna black ipa. Chmiele grają pierwsze skrzypce, wnoszą intensywne, cytrusowe posmaki, podobnie jak ciemne słody lekki kwasek. Goryczka jest połączeniem goryczy chmielowej z tą paloną, którą ja utożsamiam z mocnym, niesłodzonym espresso. Finisz szybki, jednak pozostaje wyraźny kwasek. No i niestety czuć alkohol, który wyłazi wraz z ogrzaniem. Smaczny, generalnie bez szału.

7/10


8 Ball Rye IPA
Rye India Pale Ale
alk. 6,2% obj.

Kolor herbaty z ładna i zbitą jak śmietana pianą.

Aromat jest zdominowany przez przecudnie intensywny zapach cytrusów. Dosłownie jakby ktoś wcisnął sok z cytryny, liczi i ananasa wprost do puszki. Niestety, żeby nie było za przyjemnie jest też dosyć wyraźne utlenienie.

Wbrew pozorom, wysycenie jest niskie. Bardzo przyjemne w odbiorze, do tego obecność żyta w zasypie już jest wyraźna, piwo jest bardzo pełne i wręcz przemyka się przez usta. Bardzo owocowe, tutaj chmiele wyraźniej oddały charakter ananasa i mango niż cytrusów. Daje to wrażenie słodkości, tym bardziej, że goryczka nie należy do tych najwyższych. Jest krótka i mocno owocowa. Bardzo fajne piwo.

8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz