wtorek, 10 lutego 2015

Alaskan Smoked Porter 2008


Nie no, tak serio to napalałem się na Alaskana od zawsze, a kiedy zobaczyłem że dostępny jest rocznik 2008 kwestią czasu było, kiedy się na niego rzucę. Piwo legenda, uznawany przez wielu za najlepszego wędzonego portera na świecie, obok którego zdecydowanie nie można przejść obojętnie.

Pierwszy raz uwarzone w 1988 roku, i z miejsca stało się klasyką. Co warte zaznaczenia, jest warzone jedynie raz w roku. Dlatego też to piwo jest tak bardzo pożądane. Alaskan Brewing Company jest znane z wielu doskonałych piw, jednak międzynarodową sławę przyniósł im właśnie ten porter,(pierwszy wędzony porter w USA) na wędzonych słodach. Słodach, które to wędzone są drewnem olchowym, pochodzącym oczywiście z okołobrowarowych lasów. Woda natomiast pochodzi z lodowca.
Alaskan charakteryzuje się także niezwykle długą datą przydatności do spożycia, która wynosi 14 (sic!) lat. Jak na piwo 6,5% to bardzo długo. Mnie akurat udało dorwać się porcję z 2008 roku (około 80 złotych za butelkę 650ml), każda świeższa jest tańsza.


Alaskan Smoked Porter 2008
Alaskan Brewing Company
Smoked Porter
15,9° Plato, alk. 6,5% obj.
Ciemne, jednak niezupełnie czarne, lekko zmętnione z bardzo ładną pianą, która dosyć szybko opada

Jest szynka. Chociaż w sumie może nie szynka, a solidnie uwędzona, i solidnie wydymana wydymiona polędwica. Wędzonka jednak nie jest aż tak nachalna, trochę ukryta z tyłu za przyjemnymi aromatami ciemnych słodów takich jak czekolada, kawa oraz słodkie kakao. W późniejszej fazie, kiedy się ogrzało to pojawiła się nuta wanilii, dosyć słaba, jednak charakterystyczna.

Co od samego początku można zaznaczyć to pijalność. Jest nieprawdopodobna. Gdyby nie moja niesamowicie silna wola, zniknęłoby w kilka sekund. Pierwsze skrzypce grają głównie słodkie, porterowe nuty, czyli deserowa czekolada. Jak na sześcio i pół procentowe piwo, jest niezwykle pełne. Czekoladę dopełnia mocna kawa bez cukru, lekka kwaskowatość od ciemnych słodów, a samo piwo jest podobne w odbiorze do dry stouta, z tym że po przełknięciu pozostaje na języku spory popiół. Wysycenie dosyć niskie, jak najbardziej na miejscu. Chce się pić, mogłoby się nie kończyć. 

Legenda się obroniła, jednak nie było piwem (jak dla mnie) wybitnym. Bardzo dobrym, niezwykle pijalnym, pozostawiającym spory uśmiech, ale chyba nie wartym swojej sporej ceny.

8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz