środa, 22 października 2014

Szybki rzut oka na hiszpańskie piwa


Część druga 'pamiętników z wakacji', tzn. z Hiszpanii. O ile w pierwszej (link TUTAJ) skupiłem się wyłącznie na wszystkim innym, tą dedykuję wyłącznie piwkom, które stamtąd przywiozłem. Wbrew pozorom piwowarstwo rzemieślnicze ma się tam całkiem dobrze, o czym się przekonałem w ostatni dzień pobytu.



Na pierwszy ogień (a jakże!) wybrałem Paqui Brown, czyli jak nietrudno się domyślić Brown Ale. Nietrudno się się domyślić z nazwy, a nie z koloru, bo kolor jaki jest, każdy widzi. Szkoda że zarówno w zapachu i smaku piwo nie jest brown, bo zajeżdża jakimś sztucznym materiałem włókienniczym i taką dziwną karmelowością.

4/10


Smoky portera piłem lanego w pubie, i wtedy cholernie mi zasmakował. Jednak wpływ upału na dworze i sączenia lagerów przez cały poprzedni tydzień na to jakoś na pewno wpłynął, więc jakby co, to będę miał na co zrzucić.
Pachnie słodko. Palone słody wprowadzają piękny zapach świeżo zmielonej kawy, jest także aromat ptasiego mleczka, oraz delikatna śmietanka. Nie smakuje kompletnie jak palony porter, a pijąc w ciemno podpisałbym go jako coffee milk stout. Jednak czy styl jest aż tak ważny? Piwo jest genialnie gładkie i pełne. Jednocześnie słodkie, palone i lekko kwaskowate. Moc słodkich, kakaowych i kawowych nut przemyka szybko przez przełyk, pozostawiając słodziutki, mleczno-czekoladowy finisz. To, że tak mi smakowało wtedy w Artesana, nie było jednak spowodowane wyłącznie upałem. Kapitalne piwo.

 9/10


Aurea IPA z browaru Domus z Toledo. W zapachu przede wszystkim marakuja, mango i cytrusy, jednak trochę to sprawia wrażenie, jakby dolano soku (tzn takiego ekstraktu owocowego, jak do drinków). W smaku natomiast przeciętne india pale ale, dość płytkie w smaku, ze sporą, długą goryczką, i z niestety wyczuwalnym alkoholem.

7/10


Kolejnym będzie ten piękny słonik, nazwany VIPA.
Zapach bardzo przyjemny, uciekający bardziej w stronę słodkich, żółtych tropikalnych owoców, takich jak mango, marakuja i dojrzały ananas. Mam jednak wrażenie, że dosypali sporo pszenicznego zasypu, bo jest niezwykle wyraźny. Także w smaku konkretnie zaznacza swoją obecność, bo piwo jest niezwykle gęste i sycące. Pomimo sporego nasycenia, jest niezwykle pijalne i rześkie. Owoce bardzo wyraźne, piwo jest jednocześnie słodkie jak mango, ale też lekko kwaskowe jak świeży ananas. Goryczka wyraźna, ale bardzo szlachetna, przechodząca w bardzo aksamitny, pomarańczowy finisz. W moich top 5 mieści się spokojnie, pomimo że piwo idzie bardziej w wytrawność, niż słodkość.


9/10


Torpedo było już opisane tutaj.


Haiti natomiast to 'doble stout' (według etykiety) a według ratebeer to sweet stout. Ja natomiast po samym zapachu powiedziałbym że mam do czynienia z milk stoutem. Kawa, słodkie kakao i śmietanka zdecydowanie dominują w aromatach, a po spróbowaniu to wrażenie dalej się utrzymuje. Przypomina trochę mleczny przewrót. Słodkie, czekoladowe, gęste i bardzo gładkie stanowi mocny przykład jak zrobić stouta troszeczkę  innego, niż dotychczas mi znane. Ostatnie piwo na szczęście spełniło oczekiwania i utrzymało pozytywne wrażenie o hiszpańskim crafcie.

7,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz