wtorek, 14 października 2014

Szałpiw razy dwa


Smutny trochę jestem, że jest tak mało piw Szałpiw w Małopolsce. Browar dobry, a pić ni ma co. Dlatego kiedy tylko zobaczyłem ich dwa standardowe wypusty, czyli Kejtera i Śrupa na półce to załadowałem bez zastanowienia. Tak, to będą moje dwa pierwsze piwa od chłopaków z Poznania.


Pierwszy raz na blogu goszczą ich piwa, zatem kilka o nich (jak to mam w zwyczaju) należy powiedzieć. Założony z miłości do piwa przez ojca z synem, Wojciecha i Jana Szałów, warzy nieprzerwanie od kwietnia 2013 roku. Ostatnio mieli małą przerwę, związaną z konfrontacją z innym browarem kontraktowym, który (podobno) zagrał bardzo nieczysto, zajmując ich miejsce w dotychczasowym browarze Bartek. Na całe szczęście szybko znaleźli nowy dom, i Wąsosz jest do ich dyspozycji. Myślę że to ruch naprzód, a to nowy sprzęt, a to nowe miejsce, wszystko powinno punktować. Tym bardziej że, o piwie swoje wiedzą. Piwowarzy domowi z wieloletnim stażem, a dodatkowo Janek w 2011 roku zdobył tytuł Grand Championa na Żywieckim festiwalu Birofiilia, i w Brackim Browarze Zamkowym uwarzył koelsha. To mówi samo za siebie.


Może być to trochę dziwne i żenujące, ale nie piłem do tej pory od nich żadnego piwa. Może być to związane z tym, że mało ich wypustów w południowej Polsce. Raz miałem możliwość, na wrocławskim festiwalu piwa, jednak z tego co pamiętam to w sobotę skończyły się zapasy, i marzenia legły w gruzach. To jednak świadczy o poziomie ich produktów. Zatem do dzieła!


Kejter, czyli american amber ale po poznańsku znaczy po prostu 'pies'. Taki też radosny zwierzak wita nas na etykiecie, przygryzając smacznie chmiel. Chyba mu smakuje, bo widzę że się uśmiecha. Wbrew pozorom zwierzęta się uśmiechają, a już szczególnie kiedy łypiąc i przewracając oczami spod stołu dostaną jakiś smakołyk. Ale żeby chmiel?


Generalnie w zapachu jest sporo ameryki, z cytrusami i żywicą na czele. Mocno zaakcentowany jest także akcent słodowy, upewniając nas że goryczka nie będzie powalająca.


Przewidywalnie goryczka nie jest powalająca, ale nie należy też do tej z gatunku najsłabszych. Dla przeciętnych piwoszy byłaby na granicy akceptowalności, jednak szybko po niej następuje słodowa kontra, bardzo lagerowa. Ahh zapomniałbym, cytrusy w smaku są dalej obecne, ale mam wrażenie że najbardziej charakterystyczne są grejpfrut, pomarańcze oraz ich skórka.


Wydaje mi się że Kejter mógłby być idealnym wstępem dla kochających lagery i mniej zaawansowanych, osób, którym za wszelką cenę piwne freaki (jak ja) chcą na siłę wcisnąć coś na amerykańskich chmielach. Z doświadczenia wiem że sporo osób chcących w multitapach wypić "zwykłe piwko" jest z Kejtera dosyć zadowolone.

7,5/10


"Śrup" to black ipa, lub jak kto woli cascadian dark ale. Ja sam preferuję tę pierwszą nazwę, cascadian jakoś tak mi się kojarzy z chmielem cascade, i na pierwszy rzut ucha wprowadza w błąd.


Odpaliłem, przelałem, i obserwuję. Muszę stwierdzić, że piana pierwsza klasa. Drobnopęcherzykowa, co możecie z resztą zobaczyć. Kolor odpowiedni, pod mocne światło może pojawiają się jakieś rubinowe refleksy, jednak nie ma co wiercić dziury w całym.


Niestety jak tylko zdążyłem zrobić zdjęcia, i wygodnie uwaliłem się na kanapie wpadli znajomi (ah te uroki mieszkania przy miasteczku studenckim), więc piwo musiało chwilę poczekać. Chwila okazała się dłuższa niż myślałem, bo do piwa wróciłem po około dwóch godzinach. A co mnie zdziwiło, lekki kożuszek z piany pozostał! I odniosłem wrażenie (pomimo że wcześniej nawet nie powąchałem), że aromaty nie uleciały. Spora dawka mango i cytrusowej świeżości, wymieszana jest z mocną, sypaną kawą, popiołem, i... węglem. Powaga, czuję tutaj coś na podobieństwo sadzy. Jednak ten zapach wcale nie odpycha. Bardzo specyficzny.


Tekstura robi wrażenie. Jakbym pił ropę. To znaczy nigdy nie piłem ropy, ale wierzę że takie właśnie uczucie oleistości temu towarzyszy. Tyle że tam owoców nie doświadczymy, a tu przyjemnie wypełniają buzię. I dlatego lubię black ipa, że smakuje inaczej niż wygląda. Spodziewamy się czekolady, kazy i paloności, i owszem: dostajemy to. Tyle że gdzieś daleko z tyłu, bo pierwsze skrzypce grają właśnie owoce i żywiczny posmak. Poza tym goryczka jest bardzo cool. Mocno palona, ale jednocześnie gładka, co pewnie zawdzięcza dodaniu do zasypu płatków owsianych.

Jest dobrze. Jest bardzo dobrze! Thumbs up!

9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz