wtorek, 31 maja 2016

Piwowarstwo domowe: #16 Smoked Stout


Krakowskie Bitwy Piwowarów Domowych się rozpędziły, a po moim zwycięstwie w eliminacjach przyszła pora warzyć coś na kolejną rundę. Trafiłem akurat na smoked stouta, z czego w sumie się cieszyłem, bo sam z siebie szybko bym się nie zdecydował na uwarzenie piwa w takim stylu.


Oczywiście na początek pojawiła się klasyczna rozkmina, jaką taktykę przybrać. Dużo wędzonki, czy tylko subtelnie? Słodko czy wytrawnie? No i trzeba było mieć na uwadze to że piwo warzy się trochę pod ludzi, i koniecznym jest przemyślenie czy ma być przesadzone, czy delikatne.



Kiedyś warzyłem whisky stouta, z którego byłem bardzo zadowolony, aczkolwiek oczywiście na ten moment wiele rzeczy bym w nim zmienił. Generalnie jestem zdania że po lekkiej modyfikacji tamtej receptury, miałbym piwo klasy przynajmniej bardzo wysokiej. Wysyłając takie na konkurs mogłoby coś ugrać.
No, ale wracając do tematu. Czasu nie było zbyt wiele, więc wypadało uwarzyć coś lekkiego, aby zdążyło przefermentować oraz dojrzeć do czasu bitwy. No i trzeba zdecydować, jak dużo tej wędzonki dać należy, aby czuć ją było wystarczająco fajnie ale nie przedobrzyć.



We wspomnianym wcześniej whisky stoucie, torfowej wędzonki dawałem około 20%, i torf był wyczuwalny bardzo delikatnie. Na ten przepis przyjąłem ilość 30% słodów wędzonych, to powinno wprowadzić w piwie wędzonkę jako przyjemne uzupełnienie nut stoutowych. Miała być sama wędzonka dębowa, czyli zasyp do piwa grodziskiego, jednak nie potrafiłem całkowicie zrezygnować z mojej ulubionej wędzonki, czyli torfu, to dorzuciłem 250g które zostały mi z warzenia jakiegoś wcześniejszego piwa. Myślę że to dobrze zagra i poszerzy profil 'dymu w piwie'.
Klasycznie całość robiłem na zasypie pale ale, z tym że na słodzie Maris Otter. Postanowiłem spróbować bazy z innej słodowni, żeby zobaczyć czy czuć różnicę (mam w planach zrobić jednak 4 warki z różnych słodów bazowych, żeby tak na serio je porównać). Doprawiłem czekoladowym 1200, niedużą ilością karmelowego Carahell, i Carafy II na kolor. Za śliski finisz odpowiadać miała niewielka ilość laktozy.
(cała receptura na końcu)



Dodatkowo pierwszy raz postanowiłem zadbać o wodę, i po poczytaniu kilku artykułów postanowiłem zrobić burtoniację, czyli wzbogacenie wody o kilka gram gipsu piwowarskiego. Sprawdziłem jak jest z wodą w mojej okolicy i zaryzykowałem. Generalnie jestem na takim poziomie piwowarstwa, że zaczynam się bardzo powoli przejmować poziomem wody.


Tak się kończy brak myślenia i kontrolowania czynników.

Całość postanowiłem zacierać w 68°C, czyli na słodko. Czy nie bałem się zatem dodania jeszcze laktozy? Nie, ponieważ laktozy nie poszło tak dużo. Robiłem już wcześniej piwa w takich wysokich temperaturach zacierania i w sumie nie uważam żeby piwa wychodziły mi bardzo słodkie. Zresztą ilość laktozy nie jest szalona -  tak jak mówiłem nie dodałem jej jakoś dużo, dosłownie 200g, co na całość dało niecałe 5%. To nie mogło się nie udać.



Słody palone, czyli w tym przypadku carafa II dodałem na sam koniec przy wygrzewie, czyli wtedy kiedy temperaturę zacząłem podnosić do 78°C.

Filtracja poszła bardzo sprawnie, po 40 minutach było już po wszystkim, i brzeczka już nabierała temperatury w garze aby zacząć się gotować i móc ją przyprawić chmielem. Chmieliłem tylko raz Magnumem, 25 gramów wrzuciłem na smak 40 minut gotowania, aby całość wyniosła około 30 IBU. 



Kiedy całość została schłodzona, zadałem uwodnione wcześniej Safale S-04. Nie zjedzą za dużo, dzięki czemu piwo będzie miało fajne ciało.



Piwo fermentowało na burzliwej 8 dni w temperaturze 18°C. Na cichej podobnie, tyle że tydzień. Dla tak lekkiego piwa to wystarczająca ilość czasu.



Nagazowane zostało cukrem stołowym, na około 2.0 vol. Nisko, ale tak lubię. Poza tym wolę piwo niedogazowane niż przegazowane.


Wnioski:

- Piwo wyszło dosyć fajnie, jednak jeśli to ma być stout wędzony, to wędzonka powinna dominować. Tutaj jest tylko subtelnym uzupełnieniem. Podniesienie ilości słodu wędzonego do 40% powinno załatwić sprawę.

- Piwo ma niecałe 13°Blg, a co za tym idzie mało ciała. Pomimo że nie odfermentowało dosyć mocno, to jest jednak lekko wodniste. Dorzuciłbym z pół kilo płatków owsianych żeby jednak miało trochę więcej ciałka do kochania.

- Nie pasuje mi goryczka. Pierwszy raz korzystałem z chmielu Magnum, i stwierdzam że jest zbyt nieprzyjemny jeśli chodzi o piwo tak lekkie. Goryczka lekko zalega, i zostawia troszeczkę nieprzyjemny posmak. Przy piwie które miało być słodkie, to nie gra zbyt dobrze. Można było skorzystać z czegoś pokroju EKG lub Fuggles i następnym razem to zrobię.


Podsumowanie

Z piwa jestem zadowolony, bo wyszło smaczne, i najważniejsze: wygrało w bitwie :)
Jednak mam to do siebie, że do swoich piw podchodzę niesamowicie krytycznie, i zawsze szukam czegoś co można by poprawić. Następnym razem będzie lepiej.


Receptura z brewersfriend


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz