środa, 10 września 2014

Doceń je!

http://www.huffingtonpost.com/

Przyjęło się, że piwo jest alkoholem ultra plebejskim. Piwa się nie pije, piwo się żłopie. Spora część osób, utożsamia piwo z konkretnymi grupami społecznymi. Dla przykładu: co pije każdy pracownik budowy? Piwo. Co pije gimbaza, w tajemnicy po krzakach? Piwo. Co się robi na festiwalach muzycznych/niemuzycznych? Pije piwo.

Część tego stereotypu wykreowały media. Ludzie do siebie biorą to, co sami widzą.

Oglądając m.in. "Świat według Kiepskich", widzimy typowe żłopanie browarów, o każdej porze dnia czy nocy. Główna postać większość czasu nie pracuje, czyli się obija.

Za chwilę pojawiają się reklamy. W pierwszej z nich aktor, znany między innymi z kilku części  "szklanej pułapki", pokazuje jaka dobra jest polska wódka, i jaką ona ma renomę na świecie. Pije się ją dla 'głębi smaku'.

Godzina 21, zaczyna się superkino, czy inny cykl superprodukcji filmowych. Główny bohater, mężczyzna w średnim wieku jest szefem dobrze prosperującej firmy. Wysoki poziom jego życia, imponuje wielu osobom. Jednym ze sposobów na spędzanie wolnego czasu, jest spotykanie się z nie mniej zamożnymi znajomymi, wesołe rozmowy oraz sączenie drogiej 'whisky on the rocks'.

Szybko klaruje się hierarchia.
Porządny facet, pije porządny alkohol.
Skoro on może, to czemu ja nie mogę?
Whisky jest dobra, wódka też, a piwo piją niższe warstwy społeczeństwa.

Oczywiście mam w tej chwili na myśli ludzi, którzy wyrzucają w górę listy lepszych, rzeczy typu whisky czy wina.

Dziwi za to mnie fakt, że jakoś ludzie potrafią ocenić jakość trunku po jego cenie, jednak samego piwa to nie dotyczy. No sami musicie przyznać. Jedna z bardziej oczywistych rzeczy. Za 10 letnią whisky można wyłożyć kilka stówek. To normalne. taki alkohol swoje musi kosztować. Wino z Toskanii? Na pewno kosztuje koło stówy, ale jest z Toskanii, więc musi być wybitne. 5 letnia Metaxa w malowanej ręcznie butelce za dwie stówy? Dzieło sztuki! Piwo za 15 złotych? Rozbój w biały dzień!

Michael Jackson, jeden z największych krytyków piwa na świecie.
Nazywany był papieżem piwowarstwa.
www.nytimes.com

Istnieją drogie wina, owszem. Ale przecież istnieją także tanie mózgotrzepy, które kosztują po kilka złotych.
Są drogie wódki, ale są także tańsze odpowiedniki.
Tak samo są tanie piwa, ale istnieją też te droższe, lepsze.

Obecnie piwo zaczyna wychodzić z tyłu szeregu, co niezmiernie cieszy. Powoli kształtuje się idea, że jest też druga strona, tak dobrze znanego wszystkim napoju jakim jest wszędobylskie piwo.

Wracając do sedna, niestety piwo ma także mniej oficjalną formę spożywania. Weźmy pod uwagę urodziny, bądź rocznicę. Czy ktokolwiek wyobraża sobie picie na taką okazje piwa? Chyba nie. Tyle że w pierwszej kolejności ludzie pomyślą o jakimś koncernowym sikaczu, a nie o porządnym risie czy barley wine'ie. Mam wrażenie, że tego się po prostu nie da zmienić, a np. picie wina po obiedzie wyklarowało się na tyle, że stało się normalne, a piwo stoi całe lata świetlne dalej w hierarchii alkoholi.

Kiedy przeszedłem na drugą stronę (piwa rzemieślnicze), to dopiero mogłem powiedzieć że widać różnicę pomiędzy zwykłym konsumentem, a piwoszem. Piwosz lubi piwo, lubi go pić dużo, ale z głową, i przede wszystkim nie boi się wyzwań, i rozszerza swoje horyzonty próbując nowych stylów. Nie sączy na zmianę Calsberga z Kasztelanem, narzekając, że 'kiedyś to było inne piwo', a nie przyjmuje do siebie informacji, że za dwu-trzykrotnie większą kwotę można kupić lepszy jakościowo i smakowo napój.

Z miejsca tłumaczę: oczywiście nie mam nic do ludzi pijących ani Calsbergi ani Kasztelany, ani każde inne eurolagery, każdy pije to, co mu smakuje. Jestem natomiast uczulony na bycie ignorantem. Możesz hejtować i narzekać na piwo rzemieślnicze ile wlezie, ale dopiero jak spróbujesz.

"The end of history", przez pewien okres najmocniejsze piwo świata, alkohol rzędu 55%.
Sprzedawane w limitowanej edycji 11 sztuk, w taksydermicznych butelkach. Cena? 765 $
www.brewdog.com

Smutny trochę jest fakt, że wiele osób nie łapie idei, i mimo wszystko nie docenia małych, prostych rzeczy. Ludzie nie chodzą do drogich restauracji żeby się najeść. Nie kupują droższych samochodów, żeby jeździć nimi szybciej niż tańszymi. Utarło się, że jeśli produkt A jest dwa razy droższy od produktu B, to jest także dwa razy lepszy. 

Niektórzy nie rozumieją, jak można wydać tyle kasy, za  (po prostu!) piwo. Procenty i zawarty w nim alkohol są tylko pretekstem żeby je kupić. Wiesz, że masz w ręce produkt, który powstawał w sposób dużo bardziej wyrafinowany niż jego tańszy odpowiednik. Produkt wyprodukowany w mniejszej skali, ale z nieporównywalnie większym nakładem sił, surowców, i przede wszystkim serca włożonego w jego powstanie. Cała ta otoczka sprawia, że butelka którą trzymasz w ręce, a za która zapłaciłeś równowartość dwóch Mc-zestawów powiększonych, jest warta swojej ceny. Otrzymujesz coś wyjątkowego, czego (bardzo prawdopodobne) do tej pory jeszcze nie próbowałeś.

Westvleteren XII, najlepsze piwo świata (według ratebeer.com)
www.laweekly.com

Myślisz że cena piw trapistów jest tak wysoka ze względu na to, że są takie dobre? Jednocześnie tak i nie. Westvleteren XII jest uważane za najlepsze piwo na świecie. Wiele osób, które je piło, niemiłosiernie podważa to stwierdzenie. Idąc za ciosem: proces jego powstawania i fakt, że pochodzi z klasztoru, z którego jednorazowo można wywieźć jedynie jedną skrzynkę, wyłącznie dla siebie samego, bez możliwości odsprzedania, raz na kilka miesięcy, po uprzedniej rozmowie telefonicznej, ustaleniu jakim samochodem, z jaką rejestracją, kiedy i o której godzinie po nie przyjedziesz sprawia że jest wyjątkowe. 

Niepojęte jest, jak bardzo brakuje nam subtelności. Jak jemy to nie dla wyrafinowanego smaku i sztuki z jaką potrawę przygotowano, tylko ziemniory i schabowy do zapchania. Jak kupujemy telefon, to nie taki jaki nam jest autentycznie potrzebny, tylko taki, jaki mieści się w naszym budżecie. Jak jedziemy na wakacje, to nie wybieramy egzotycznych i ciekawych miejsc, żeby pogadać z tubylcami, zaciągnąć się w obcej kulturze, tylko wybrać najtańszą opcję w biurze, all inclusive w hotelu, i taki sam jak co roku wyjazd do resortu. I finalnie: jak pić, to nie małą butelkę piwa dla smaku i doznań, tylko wóda do porzygu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz