"Okay, it's beer o'clock on real ale craft beer...", a nie chwila, to nie to miejsce. Te słowa zna pewnie większość z was czytających ten tekst. Jeśli jednak ktoś ich nie kojarzy, należą one do Simona Martina, czyli takiego brytyjskiego Tomka Kopyry. Simon zawsze zaczyna tymi słowami swoje recenzje, i trochę bezprawnie zapożyczyłem od niego ten zwrot.
Kilka słów o Simonie. Jak wspomniałem, prowadzi vloga z recenzjami Real Ale Craft Beer. Bardzo równy z niego gość. Na festiwalu we Wrocławiu pogadaliśmy sobie raptem 5 minut, ale tyle wystarczyło, żeby 'zawrzeć przyjaźń'. Na początku miałem małe problemy, żeby zidentyfikować jego brytyjski (wiecie, kluski w buzi itp.), ale pomijając te drobne lingwistyczne problemy językowe, udało mi się złapać z nim fajny, sympatyczny kontakt.
Zrobiło mi się bardzo miło, kiedy (w czasie festiwalu Birofilia) kontynuując zwiedzanie browaru w Żywcu, wchodziliśmy na jego końcowy etap (zabytkową palarnię słodu), i Simon stojący tam wraz z Ianem Hornsey'em mnie rozpoznał. Przybiliśmy piątki, ale się śpieszył, więc go nie zatrzymywałem. Później również kilka razy się minęliśmy, za każdym razem lekko zagubiony, ale uśmiechnięty od ucha do ucha. Przesympatyczny gość.
Piwo uwarzone zostało przed festiwalem we Wrocławiu, a teraz miało oficjalną premierę. Ja byłem tylko w piątek (w dodatku kierowcą), i o stuknięciu się szkłem z twórcami nie było mowy. Za to butelkę kupiłem jako jedno z pierwszych piw w festiwalowym sklepiku, żeby ją wypić na spokojnie w domu.
Imperial Irish Red Ale
19,1° Plato, alk. 6,9% obj.
78 IBU
Ciemnobrunatne, z czerwonymi przebłyskami, lekko zmętnione, z konkretną, sporą kremową pianką. Książkowo.
Stone the crows! Chmielu nie pożałowali, a z tego połączenia wydobyli w aromacie ile się dało. Wspaniałe połączenie aromatów cytrusowych, korzennych, przyprawowych i żywicznych. Pachnie też tak charakterystycznie słodko, jak to w zwyczaju mają piwa z dodatkiem słodu melanoidynowego. Dobra, pijemy!
Bardzo gładkie, bardzo gorzkie, bardzo dobre. Sporo chmielu, który ja identyfikuję ze smakiem dojrzałego granata i czerwonego grejpfruta. Musiałem się upewnić szybkim rzutem oka na etykietę, czy IBU na pewno wynosi 78. Jest cholernie gorzkie. Ale co warte zaznaczenia: goryczka bardzo szybko ustępuje. Zaraz po przełknięciu można odnieść wrażenie, że przegryźliśmy jakąś tabletkę, ale po chwili (dosłownie w sekundę), gorycz znika. Pozostaje słodki, przyjemny posmak słodu monachijskiego.
Podsumowując: dostałem to czego się spodziewałem, i to na co się nastawiłem. Jestem zadowolony, bo Simon (przy małej pomocy Tomka Kopyry) ułożył fajną recepturę. Piwo jest bardzo pijalne, i smaczne.
Congratulations Simon! I hope you'll be brewing more beer, as good as this one. You are always welcome in Poland, so see you next time!
8/10
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz