piątek, 19 czerwca 2015

Mikkeller: Beer Geek Vanilla Shake, Beer Geek Breakfast


Seria "Beer Geek" Mikkellera należy do jednych z najlepszych na świecie. Piwa te zajmują czołowe miejsca na ratebeer.com w swoich kategoriach. Święty grall, czyli Beer Geek Brunch Weasel do tej pory jeszcze nie wpadł mi w ręce. Jednak jak poradzi sobie najlepszy na swiecie stout, oraz ris z dodatkiem wanilii i kawy?


Beer Geek Breakfast
Oatmeal Stout
alk. 7,5% obj.

Bardzo ładnie. Srogo czarne, z ładną pianą. Nieźle.

No niestety ostatnimi czasy, w każdym piwie w którym jest duża ilość kawy wyczuwam nieprawdopodobną popielniczkę. Kawa owszem jest wyraźna i stanowi cru wszystkich aromatów, ale utożsamiam ją z taką typową 'lurą'. Mocna, sypana, bez kawy i cukru. No i mimo wszystko to tyle jak dla mnie, kawa zdominowała całość.

Damn, to jest zimna kawa. Teraz mówię poważnie, gdybym dostał zimną, mocną kawę, chyba ciężko byłoby mi się zorientować co jest co. Próbuję wyłapać coś innego poza nią, no i poza mega gorzką czekoladą nie przychodzi mi nic do głowy. Piwo jest dosyć gęste, konsystencja jest fajna i dosyć szybko prześlizguje się przez gardło. Finisz także jest mega kawowy, bardzo wytrawny, i mocno palony. Chmielu tutaj nie uświadczymy. Płatków owsianych mi się także niestety nie udało wyczuć, za to przy ogrzaniu piwo robi się dosyć mocno kwaskowe.

Zdecydowanie jestem zawiedziony, po najlepszym stoucie na świecie oczekiwałem czegoś więcej. Trefna warka? Najwyraźniej tak.

6/10 


 Beer Geek Vanilla Shake
Russian Imperial Stout (z dodatkiem wanilii i kawy)
alk. 13% obj.

Czarny jak noc, z całkiem sporą, ładnie rosnącą pianą. Wolno opada, długo się trzyma. Fajnie.

Aromat zdominowany przez pralinki, oraz słodką, mleczną czekoladę. Niestety jest to taka sztuczna, organiczna czekolada, za którą szczególnie nie przepadam. Oprócz tego sporo aromatów mocnej, gorzkiej, lekko kwaśnej kawy. Jest także wyczuwalna laktoza, ale bardzo delikatnie. Niestety rzeczona wanilia jest tylko minimalna. Szkoda, jestem ogromnym fanem waniliowej słodkości. Przy mocnym zaciągnięciu się da się wyniuchać alkohol. Ale delikatny, zupełnie nie gryzie.

Biorę pierwszy łyk, i muszę się chwilę zastanowić, bo sporo się dzieje. Pierwsze co zwraca uwagę to doskonała treść. Piwo jest niezwykle oleiste, gęste, i wyklejające. Niesamowita sprawa. Zaraz po tym dochodzi do głosu czekolada. Mocno kakaowa. Pralinka, z alkoholem. Bardzo gorzka, rzędu 90% kakaa, ale kontrowana laktozowymi posmakami, którym jak dla mnie najbliżej do likieru czekoladowego.  Po przełknięciu pojawia się goryczka, która pochodzi bardziej od użycia mocno palonych słodów, niźli chmielu. Jest naprawdę palona, lecz teraz bardziej podobna do czystego sproszkowanego kakao. Po chwili jednak przeistacza się w zdecydowanie kawowy posmak: lekko przypiekany, ale i delikatnie kwaskowaty. Podoba mi się alkohol. Początkowo niewyczuwalny, jednak z każdym kolejnym łykiem czujemy jak przebywa drogę od gardła, aż do żołądka.
Generalnie wszytko jest na swoim miejscu. Generalnie. Wielokrotnie powtarzam, że ja wolę trunki słodkie. Nie powiem, nastawiłem się na wanilię i laktozę, jednak ich ilości mnie nie zaspokoiły.
Niemniej po wypiciu ledwie 200ml czuć, że alkohol daje w papę. Wyłożyłem się na kanapie jak długi, czuje że się zapadam, i nie chce mi się iść donn wyra. Chociaż w sumie to noce są teraz ciepłe, a ja już brałem prysznic...

Trunek niezwykle degustacyjny. Jeśli kupicie, to do spokojnego wypicia w przynajmniej niż 60 minut. Takim piwem należy się cieszyć, oraz pozwolić mu się otworzyć w wyższej temperaturze. A o nią w ostatnie upały nieciężko.

 8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz