Tak naprawdę Ci co siedzą w piwnym światku o tych dwóch egzemplarzach już się wystarczająco dużo naczytali, i co mają wiedzieć to wiedzą. Jednak kilka osób pytało mnie, co o nich sądzę. Teoretycznie dla nich kierowany jest ten tekst, jednak pozostali także powinni rzucić okiem, gdyż zawarłem w nim kilka wynikających z siebie hejtów (co zazwyczaj rzadko mi się zdarza).
Doktor Bru to syf i dziadostwo, Kopyr wziął w łapsko pińcet kafli i mówi że dobre, tfu, tfu, więcej ich piwa nie kupię. Ostatnimi czasy ilość podobnych komentarzy na temat kontraktowców z Wrocławia się zwiększa. O co ten cały szum? Chłopaki, którzy całą swoją piwowarską karierę robią piwa na jeden bat (mocno chmielone; jakby ktoś nie wiedział) uwarzyli jedne z dwóch najmocniejszych stylów ever. Wzięli na tablicę Russian Imperial Stouta oraz Barley Wine. Piwa, w których to słody powinny grać pierwsze skrzypce, a chmiel powinien być wyłącznie minimalnym dodatkiem. Oni także i tutaj władowali niebotyczne ilości tej przyprawy. Pytnie jest jedno: jak wyszło?
RIS
Piana gęsta jak bita śmietana. Drobnopęcherzykowa, długo się utrzymuje. Barwa to klasyczna czerń, nieprzejrzysta.
Nie jest źle. Spora dawka palonych słodów, za którymi idzie kawa i ciemna czekolada oraz kakao, naturalnie- chmiele, popiół oraz bardzo wyraźny tytoń, oraz... wędzonka. Nie wiem co ona tam robi, ale zdecydowanie ten aromat nie powinien był się tam znaleźć. Oraz alkohol, trochę lakierowy.
Smak? Kurde no, chmiel. Morze chmielu. Zarówno na początku, jak i na końcu. Spora dawka ciemnych słodów została jak dla mnie mimo wszystko zatopiona w chmielu. Nie należy do najgęściejszych piw jakie piłem, jednak coś tam z oleistości jest. Alkohol trochę za wyraźny, te 10 i pół procenta daje się we znaki, i wraz z ogrzewaniem coraz intensywniej piecze w gardło. Całości dopełnia ściągająca, i trochę wredna chmielowa goryczka.
W sumie to spoko. Tyle że to nie jest ris. Kompletnie nie w stylu, niemniej jako samo piwo można mu na upartego dać kciuk w górę.
6/10
Barley Wine
Bardzo obfita, drobnopęcherzykowa gęsta piana, utrzymująca się dość długo. Kolor to złoto, nie do końca klarowne.
Przepiękny aromat DMSu, w tym przypadku objawiający się groszkiem konserwowym. Trochę chmielu tez jest, jednak poza dms-em, aromat płaski i ubogi. Alkohol niewyczuwalny, podobnie jak wszelaka landrykowość oraz słodowość. No, jak się uprzemy to wyczujemy lekką landrynę.
Ojej, okrutny alkohol, atakuje już od pierwszych sekund. Bardzo nieprzyjemny i gryzący, podobnie jak gorycz. Chmielowa gorycz oczywiście. Trawiasto- ziołowa, okrutnie zalegająca. Nie smakuje kompletnie jak barley wine, co najwyżej licha imperialna ipa. Pojawia się trochę owoców tropikalnych takich jak brzoskwinia czy mango, jednak ten aromat warzyw to przykrywa. Totalnie brak mu pełni, nie wiem czy to nie wina ekstraktu. Przy ogrzaniu alkohol wychodzi jeszcze mocniej. Słodycz spora, głównie karmelowa, mdława. Jedyne co jest w stylu, to wysycenie: niskie, i delikatnie musujące w ustach.
Po 4 łykach wylałem. Sory, ale tego się nie da pić.
2/10
Dobra, podsumowanie.
Te dwa piwa miały dwie opinie: fanboje Dokrotra Bru się zachwycali, blogiery je obsmarowali. Ktoś się zastanawiał dlaczego? Otóż dlatego, że spora część ludzi, którzy swoją przygodę z rzemieślniczym piwem zaczęli poniekąd z doktorkami, pije te style pierwszy raz w życiu. Wtedy owszem, jest ten efekt łaaaaaaał, ale wyłącznie dlatego że nie próbowali innych odpowiedników w tym stylu. Dla blogerstwa, które pije risy i bw na drugie śniadanie to za mało. Sprawa zamknięta, dla jednego cudo, dla drugiego bida.
A teraz moja opinia. Ris jest smaczny. Ale smaczny jako piwo, lub imperial black ipa ale nie jako russian imperial stout. Natomiast BW to dramat. Jedyne czego mogę pogratulować to uzyskania dmsu w tak mocnym i słodkim piwie.
Akurat w tych stylach mogli sobie odpuścić tak solidne chmielenie, poważne.
Na obecny moment skończyłem z Doctorem Brew. Do tej pory zrobili 16 piw, z czego 10 jest ipami, a w 15 jest amerykański chmiel. Bez jaj, te dwa egzemplarze miały być przetarciem, miały pokazać, że chłopaki potrafią zrobić coś innego niż tylko india pale ale. No właśnie, 'miały'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz